Nie milkną echa po informacji, że Rosjanka Kamila Waliewa otrzymała pozytywny wynik testu dopingowego. 15-latka podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie wywalczyła złoto z reprezentacją w zawodach drużynowych. W jej organizmie wykryto trimetazydynę, która jest zabroniona od 2013 roku. Podawać ją można w przypadku osób chorych kardiologiczne, ale też wpływająca na przyspieszenie metabolizmu oraz zwiększająca tolerancję wysiłku fizycznego.
Jak informują rosyjskie media, próbka miała pochodzić z grudnia. Rosyjska gazeta "RBC" informuje, że substancja mogła się dostać do organizmu Waliewej razem z lekiem na anginę, który miała przyjmować przed paroma tygodniami.
Portal eurosport.tvn24.pl powołuje się na dziennikarza Wasilija Konowa, który upiera się, że wykryta substancja nie daje sportowcom żadnych korzyści. - Trimetazydyna nie pomaga. W żaden sposób. Została wykryta w jednej próbce w grudniu, w znikomych ilościach. Nie znaleziono niczego ani przedtem, ani potem. To nie jest doping w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Nie! Ten lek kardiologiczny nie ma żadnego wpływu na dyspozycję. Teraz zostawcie Kamilę w spokoju - pisał Konow w mediach społecznościowych.
Przypomnijmy, że w czwartek odbył się także briefing prasowy rzecznika MKOl, który nie był w stanie określić, kiedy odbędzie się ceremonia medalowa oraz kto ostatecznie otrzyma medale. Mark Adams twierdzi, że jest to problem prawny i jest zbyt dużo spekulacji.
Czytaj także:
Pierwszy sportowiec na dopingu w Pekinie. To doświadczony olimpijczyk
Życie na walizkach Maryny Gąsienicy-Daniel. Jej ojcem chrzestnym jest gwiazda estrady
ZOBACZ WIDEO: To może zadecydować o medalach w skokach. "Jedyny minus"