To mogło mieć wpływ na drugi skok Kamila Stocha? Ciekawa teza byłego skoczka

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Kamil Stoch zajął 4. miejsce w pasjonującym konkursie na dużej skoczni na igrzyskach olimpijskich Pekin 2022. Polakowi zabrakło do podium 4,1 pkt. Tomisław Tajner zwraca uwagę na jeden z czynników, który mógł wpłynąć na skok Stocha w drugiej serii.

Kamil Stoch po skokach na odległość 137,5 oraz 133,5 metra uplasował się na 4. miejscu, co przy wielu problemach mistrza w pierwszej części sezonu trzeba uznawać za wielki sukces. Wynik Stocha jest tym bardziej cenny, że został osiągnięty w jednym z najlepszych konkursów ostatnich lat. Jego poziom był kosmiczny. Jak się okazuje, jeden z czynników mógł mieć kluczowy wpływ na odległość Stocha w drugiej serii.

- Mieliśmy podczas konkursu bardzo porównywalne warunki i świetne widowisko. Niestety Kamil minimalnie przegrał walkę o medal. Widać było w tym drugim skoku, że przeciwko naszemu skoczkowi obrócił się nie wiatr, a termika. Geiger i Eisenbichler mieli przednią termikę, a u Kamila było lekko z tyłu. Mogło to mieć wpływ na to, że zabrakło tych metrów w drugiej próbie - mówi nam Tomisław Tajner, były skoczek, obecnie trener kombinacji norweskiej.

W sobotniej rywalizacji trzeba było skakać naprawdę daleko, aby znaleźć się w czołowej trzydziestce. To udało się wszystkim czterem Polakom.

ZOBACZ WIDEO: Olimpijczycy obawiają się testów w Pekinie. "Odbija się to na organizmie"

- Na tak wyrównanym poziomie, kilka metrów w jedną, czy drugą stronę robiło sporą różnicę. Dlatego przy tym, co działo się w tym konkursie, to obecność wszystkich Polaków w drugiej serii trzeba odbierać za spory pozytyw - dodaje Tajner.

W sobotę co prawda żaden z Polaków nie zdobył medalu, ale na tym igrzyska się nie kończą, bo w poniedziałek czeka nas jeszcze konkurs drużynowy. Polacy mogą w nim odegrać jedną z czołowych ról, a ważne w kontekście końcowego wyniku mogą być skoki Pawła Wąska, który pokazał w zmaganiach indywidualnych, że stać go na dobre rezultaty.

- Konkurs drużynowy rządzi się swoimi prawami. Największym plusem soboty jest to, że Paweł Wąsek odbudował się po słabszych skokach treningowych. Powinien być także mocny w "drużynówce" i dołożyć cenny dorobek punktowy. Piotr, Dawid i Kamil to już z kolei siła doświadczenia. Raczej nie trzeba się martwić o ich dobry występ. Myślę, że Polacy mogą zakręcić się w poniedziałek wokół medalu - kończy Tajner.

Początek zawodów drużynowych w poniedziałek o godzinie 12:00 czasu polskiego. Transmisja w TVP 1, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.

Najsmutniejszy obrazek igrzysk. To zdjęcie wzrusza do łez
Niemiec stanął przed kamerą i wypalił na temat Stocha

Komentarze (0)