Skoczkowie narciarscy na igrzyskach olimpijskich w Pekinie rywalizowali indywidualnie na skoczni normalnej oraz dużej. Na normalnej dodatkowo odbyły się zawody drużyn mieszanych, a na dużej drużynówka mężczyzn. I dopiero w tych ostatnich wystąpił Viktor Polasek.
Dla Czecha były to drugie igrzyska w karierze. W Pjongczangu dwukrotnie zajmował 44. miejsce indywidualnie. W Chinach nie miał okazji na pokazanie swoich możliwości, ponieważ te konkursy mógł oglądać jedynie w telewizji z uwagi na izolację.
Polasek zaraz po przylocie otrzymał pozytywny wynik testu i został skierowany na izolację zamiast do wioski olimpijskiej. Aby wziąć udział w zawodach potrzebował co najmniej dwóch kolejnych negatywnych wyników. Te jednak się nie pojawiały i Czech kolejne dni spędzał w specjalnych hotelu. - Od wpół do ósmej do jedenastej wieczorem tylko telewizja, krzyżówki i książka. Nie mogłem się doczekać wieczora, żeby tylko móc iść już spać - cytuje skoczka portal sport.cz.
- Mój stan psychiczny nie był optymalny. Denerwowało mnie, że nie mogę skakać. Życzyłem tylko kolegom powodzenia, ale nie chciałem zarażać swoją frustracją - mówił. - W pewnym momencie po prostu modliłem się, aby zdążyć na samolot powrotny do domu - dodał w rozmowie z czeskim portalem.
Po 10 dniach izolacji Polasek w końcu mógł udać się do wioski olimpijskiej. Radości nie krył jego kolega z kadry. - Gdy zapukał do drzwi, a potem go zobaczyłem, byłem bardzo szczęśliwy oraz wzruszony, bo przez ostatnie lata poświęcił wiele, a teraz miał takiego pecha - mówił Roman Koudelka, cytowany przez stronę Eurosportu.
Polasek ostatecznie wystartował w Chinach, w konkursie drużynowym. Wraz z kolegami zajął 9. miejsce. Po swoim występie powiedział krótko. - Wiem, że już nigdy nie polecę do Chin.
Czytaj także:
Tego Michal Doleżal nie mówił wcześniej. Zdradził, co się działo przed igrzyskami
"Atmosfera jest gęsta". Dziennikarze odcięci od Waliewej
ZOBACZ WIDEO: Świetne igrzyska w wykonaniu Stocha. "Do medalu mało brakowało"