Janusz Pindera: Porażka Gołoty była pewna już przed walką

Pojedynek Andrzeja Gołoty z Tomaszem Adamkiem był niepotrzebny - uważa Janusz Pindera. Jeden z największych znawców boksu w naszym kraju jest zdania, że scenariusz tego starcia był oczywisty i sprawdził się w stu procentach. Nie oznacza to jednak, iż sama gala nie była udanym przedsięwzięciem. Atmosfera w Atlas Arenie wywarła niesamowite wrażenie, a poziom poszczególnych konfrontacji był wyższy niż się spodziewano.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

- Przypuszczałem, że Adamek wygra przed czasem i tak się stało. Żal mi Gołoty. Nie powinien w ogóle podejmować tego wyzwania. Widać było, że nie dysponował odpowiednią szybkością, zresztą ważył aż 116 kg, czyli o 8 kg więcej niż wtedy, gdy toczył swoje najlepsze pojedynki. Oprócz wszystkich kwestii fizycznych, Andrzej zastosował złą taktykę. Szukał jednego ciosu, cały czas starał się atakować. Przy małej dynamice jego nogi zostawały z tyłu, co ułatwiało Adamkowi wyprowadzanie kontr - zanalizował Janusz Pindera w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Wydaje się, że błędem Gołoty było również opuszczanie rąk. - To miało na celu sprowokowanie Tomka, ale trzeba pamiętać, że ten pięściarz ma świetny lewy prosty i to nim ustawiał sobie dystans. Andrzej powinien po prostu poczekać, zwłaszcza że początek walki pokazał, iż nie zdoła wygrać jednym nokautującym uderzeniem. Należało dać zaatakować Adamkowi. To powinien zresztą zauważyć Sam Colonna, a on nic logicznego swojemu zawodnikowi nie podpowiadał. Tymczasem Andrzej Gmitruk cały czas uspokajał "Górala", powtarzał mu, żeby boksował lewą ręką. Myślę, że to też miało spore znaczenie dla losów pojedynku - dodał Pindera.

W postawie Adamka dało się zauważyć, że w przeciwieństwie do kilku innych rywali Gołoty, nie potrafił on zdecydowanie znokautować 41-letniego pięściarza. By zwyciężyć, potrzebował kilkudziesięciu ciosów. Czy to oznacza, że były mistrz świata federacji IBF w wadze junior ciężkiej nie jest zawodnikiem na miarę choćby Lamona Brewstera? - On bił jak dziki zwierz. Tomek na pewno nie dysponuje takim uderzeniem jak Amerykanin, ale z drugiej strony jest bardzo szybki, co również ma duże znaczenie. Zobaczymy co przyniesie przyszłość. Teraz "Góral" powinien stoczyć kilka walk na przetarcie. Na detronizowanie mistrzów przyjdzie jeszcze czas. Oczywiście jeśli promotorzy zapłacą mu miliony za starcie z którymś z braci Kliczko, to niewykluczone, że do takiego pojedynku dojdzie i to w krótkim czasie. Ze sportowego punktu widzenia nie byłaby to jednak dobra decyzja - ocenił nasz rozmówca.

Pindera uważa, że ostatnie zwycięstwo znacznie podniesie akcje Adamka w wadze ciężkiej. - Gołota nie był w najwyższej formie, ale to wciąż pięściarz, który budzi emocje. Wiadomość o pokonaniu go na pewno się rozejdzie i sprawi, że Tomek dostanie kilka ciekawych ofert.

W zgodnej opinii obserwatorów Polsat Boxing Night okazała się udanym przedsięwzięciem. Czy to oznacza, że w przyszłości czekają nas kolejne podobne gale? - Atmosfera w hali była niesamowita. Poziom poszczególnych pojedynków też nie zawiódł, bo emocji dostarczyło nie tylko główne wydarzenie wieczoru. Myślę, że ta inicjatywa jest bardzo dobra. Najlepsi polscy pięściarze mają okazję sprawdzić się na tle rodaków, a to lepsze rozwiązanie niż ściąganie przeciętnych Słowaków i śrubowanie rekordów, które do niczego nie prowadzi - zakończył Pindera.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×