To ma być nowy mistrz świata?

David Haye, nowy mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBA, zapowiadał, że w walce z Nikołajem Wałujewem będziemy świadkami najpiękniejszego nokautu w historii boksu. - Szczęki opadną wam do samej ziemi - mówił z przekonaniem. Tym czasem obejrzeliśmy nudny pojedynek, w którym więcej było kunktatorstwa, niż czystego boksu. A i końcowy werdykt wydaje się być co najmniej kontrowersyjny.

Mateusz Klejborowski
Mateusz Klejborowski

Pojedynek Nikołaj Wałujew - David Haye zapowiadano jako wielkie wydarzenie sobotniej gali boksu w niemieckiej Norymberdze. Mieliśmy być świadkami pięknej walki, w której rękawice mieli skonfrontować dwaj diametralnie różniący się zawodnicy. Rosjanin, obrońca mistrzowskiego pasa, był od swojego rywala wyższy i co najważniejsze cięższy o blisko 40 kilogramów. Siłą Brytyjczyka miała być natomiast... jego szybkość.

W słownych pojedynkach przed walką, bardziej aktywny wydawał się być Haye. "Będę go lał tak długo, aż padnie", "To najbrzydszy człowiek jakiego spotkałem" - agencje sportowe z całego świata prześcigały się w cytatach, które padły z ust Brytyjczyka. Z kolei Wałujew, podobnie jak w ringu, imponował spokojem. "W ringu gadają pięści, moje przemówią".

W ringu nie zobaczyliśmy ani zapowiadanego "najpiękniejszego nokautu w historii boksu" ze strony Davida, a i pięści Rosjanina także jakoś nie kwapiły się by "przemówić". Obejrzeliśmy się za to nudne bokserskie szachy, w których więcej było kunktatorstwa niż czystej walki. Brytyjczyk przez 11 rund (nie licząc ostatniej, dwunastej, w której osiągnął zdecydowaną przewagę, co należy mu oddać) szukał sposobu na rywala. Rzadko wyprowadzał ciosy, i jeśli już decydował się na atak, to były to częściej pojedyncze uderzenia, aniżeli całe serie. Wałujew był, co zaskakujące, bardziej aktywny, szukał bezpośredniej konfrontacji, ale był zbyt wolny, by zrobić krzywdę rywalowi. Tym samym o przedwczesnym rozstrzygnięciu, w postaci nokautu, nie mogło być mowy. Pozostało nam czekać na werdykt sędziów.

I trzeba przyznać, że ten był co najmniej kontrowersyjny. Dwóch arbitrów wskazało jako zwycięzcę Brytyjczyka (po 116:112), natomiast jeden typował remis (114:114). Zawsze wydawało mi się, że jeśli ktoś aspiruje do mistrzowskiego tytułu, to rywala powinien pokonać zdecydowanie, a najlepiej posłać go na deski. Tym czasem liczba wyprowadzonych ciosów pewnie była minimalnie większa po stronie Rosjanina, natomiast w celnych uderzeniach, śmiem twierdzić, że minimalnie lepszy okazał się jednak Haye.

Czy to jednak nie za mało, by zostać nowym mistrzem świata? Ten pogląd popierali eksperci. - Jestem zszokowany - komentował na antenie Polsatu Sport, zażenowany wręcz, Przemysław Saleta. - Z tego co słyszałem o tej walce, wyszło wreszcie szydło z worka i wiemy, że Haye nie jest takim chojrakiem jakiego zawsze zgrywał - cytowała z kolei Tomasza Adamka, jedna z polskich agencji sportowych. Podobny przekaz można było odebrać z tytułów największych polskich portali internetowych. "Wałujew - Haye: zaskakująca decyzja sędziów" - donosił onet.pl, "Żenujący spektakl i skandal. Nikołaj Wałujew oszukany" - grzmiała wp.pl, "Haye uciekał przed Wałujewem i wygrał walkę!" - mogliśmy przeczytać na interia.pl. Nastroje starała się tonować m.in. gazeta.pl: "Haye pobił olbrzyma Wałujewa ze złamaną ręką i stłuczonym łokciem" i nasz portal SportoweFakty.pl.

Jeszcze w ringu Wałujew wyciągnął rękę do swojego rywala, dziękując mu za walkę, natomiast Brytyjczyk, w swoim stylu - bardzo pewnie - oczekiwał potwierdzenia wygranej przez sędziów. Kiedy emocje opadły, Rosjanin co prawda nie zgadzał się z decyzją arbitrów, ale uważam, że zachował się jak zwykle z klasą. - On był dla mnie za szybki, by go czysto trafić. Nie sądzę, bym przegrał tak, jak punktowano, ale na pewno nie był to najlepszy dzień w mojej karierze - czytamy na bokser.org. Z kolei Haye, po kilku słowach potwierdzających klasę Wałujewa ("był wymagającym i trudnym rywalem"), znowu wszystkich zszokował, kiedy wyjątkową bierność na ringu usprawiedliwiał... kontuzją ręki! - Uszkodziłem rękę w drugiej lub trzeciej rundzie, więc nie mogłem wyprowadzać zbyt wielu mocnych prawych. Starałem się wygrać walkę, używając więcej lewej ręki - dowiadujemy się za pośrednictwem bokser.org.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×