Pod koniec września ubiegłego roku w trakcie II Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki w Zakopanem Andrzej Duda ogłosił, że Polska złoży aplikację o prawa do zorganizowania igrzysk olimpijskich 2036. Decyzja ogłoszona przez prezydenta RP wywołała ogromne poruszenie.
Nic dziwnego, ponieważ to pierwszy taki przypadek w historii Polski. Wątpliwości wywołują jednak koszty organizacji, które w poprzednich latach wynosiły średnio 13 mld dolarów. Mimo wszystko nasi informatorzy z kręgów poprzedniego rządu z optymizmem patrzyli na ten pomysł (więcej TUTAJ).
Sceptycznie na wypowiedź Andrzeja Dudy patrzy Ireneusz Raś. Nowy wiceminister sportu i turystyki stwierdził, iż prezydent RP pospieszył się z takimi zapowiedziami. - Byłem w Zakopanem, gdy prezydent Duda ogłosił tę inicjatywę. W złym czasie, bez konkretów, bez właściwego przygotowania - powiedział, cytowany przez Polsat Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii
- Rzucenie tak poważnego wyzwania jest wielce nieroztropne i niedojrzałe. Nie wiem, czy prezydent Duda wie, z czym wiąże się przygotowanie tak wielkiej imprez - dodał.
Ireneusz Raś uważa, że Polskę stać na przeprowadzenie igrzysk olimpijskich. Chodzi jednak o samo zaplanowanie kandydatury. - Być może stać nas na organizację igrzysk, najważniejsze jest jednak właściwe przygotowania samej kandydatury, bo takie rzucenie jej ot tak, kojarzy mi się bardziej ze spaleniem inicjatywy, niż z jej służeniem - powiedział wiceminister sportu i turystyki.
- I nie chodzi mi o fakt, że prezydent Duda jest z innego obozu politycznego, ale o to, że ktoś tak ważną inicjatywę, jaką są dla mnie igrzyska olimpijskie, te zimowe, czy letnie, tak łatwo sobie rzuca dla realizowania swoich politycznych celów. Na pewno takim działaniem nie pomaga idei olimpijskiej i uważam, że pan prezydent nie obroniłby się w debacie ze mną na ten temat - dodał.
Zobacz też:
Białoruska łuczniczka o ucieczce z kraju: "Głośno mówię, by ratować ojczyznę"