Podczas igrzysk olimpijskich 2024 reprezentacja Polski zdobyła 10 medali, w tym tylko jeden złoty. Nie jest to wynik, który w naszym kraju został przyjęty z optymizmem.
W trakcie imprezy niektórzy polscy zawodnicy wprost wylewali żale na działaczy. Zarzucali między innymi to, że do Paryża nie mogli zabierać osób ze swoich zespołów. Mówili też głośno o braku wsparcia finansowego i problemach z otrzymaniem sprzętu. Wobec takich uwag działania podjął minister sportu i turystyki Sławomir Nitras.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Ruszyła lawina. Jedną z kontrowersji, której zrobiło się głośno, jest pensja, którą dostaje obecny prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosław Piesiewicz. Nie jest ona znana, stąd też w połowie sierpnia o ujawnienie jego zarobków wystąpił jeden z wiceprezesów komitetu Tomasz Chamera. Ten udzielił wywiadu Sport.pl.
- O chęci pobierania wynagrodzenia za swoją działalność w PKOl prezes mówił jeszcze przed wyborami. Na jednym z pierwszych posiedzeń prezydium informował, że dotyczyć to będzie także trzech-czterech wiceprezesów. Ponieważ przez prezydium i zarząd nie były procedowane w tej sprawie żadne uchwały, to należy wyjaśnić, dlaczego w wyniku finansowym za 2023 rok funkcjonuje pozycja wynagrodzeń władz w kwocie blisko 1,5 miliona złotych - wyjawił Chamera.
Wspomniana kwota trafiła do "osób wchodzących w skład organów zarządzających". Tym samym wygląda na to, że pensję otrzymał nie tylko prezes. Chamera nie ma jednak informacji, kto jeszcze mógł liczyć na wynagrodzenie.
Wiceprezes komitetu w mocnych słowach skomentował także działanie PKOl dotyczące pieniędzy otrzymanych od sponsorów, w tym m.in. spółek Skarbu Państwa. - Odmawianie ujawnienia, na co przeznaczono te środki, jest jak pokazywanie środkowego palca. Nie tak powinna wyglądać współpraca w sporcie. Próba pokazania, kto jest mocniejszy i generowanie konfliktu nie świadczy dobrze o inicjatorze takich działań, którym niestety jest prezes PKOl.
Przeczytaj także:
Udana pogoń Polaka po medal w Paryżu