Balon medialny wokół walki MMA Pudzianowski - Kawaguchi został tak napompowany, iż można było odnieść wrażenie, że mamy do czynienia co najmniej z walką o mistrzostwo świata trzech kategorii w bokserskiej wadze ciężkiej. Tymczasem mieliśmy do czynienia, ze stylizowanym na amerykański wrestling, medialnym show, marketingowo i PR-owsko przygotowanym znakomicie, ale z prawdziwym sportem mającym niewiele wspólnego. Kreowanie całej otoczki wielkiego rzekomo sportowego wydarzenia, wokół kilku minut prymitywnej nawalanki bez żadnych wymiernych zasad i żadnego głębszego sensu, świadczy o całkowitym przeroście rozdmuchanej formy nad jałową i pustą treścią. W dodatku zasadniczo przyczynił się do tego fakt, że niektóre redakcje sportowe zachowują się bardziej jak agencje marketingowe i promocyjne.
Więcej niż prawdziwego sportu było w tym wszystkim teatru, cyrku i podobieństw do telewizyjnych reality show. Prawdziwa sportowa rywalizacja, która wiele znaczy, zastąpiona została medialną i marketingową propagandą, że oto w piątkowy wieczór w Katowicach na naszych oczach działa się wielka sportowa historia. Tymczasem prawdziwego sportu i prawdziwych sportowych emocji nie da się zastąpić sztucznie rozdmuchanym cyrkiem bez żadnej znaczącej sportowej stawki.
Oczywiście docenić należy wysiłek zawodników Pudzianowskiego i Kawaguchi. Docenić można nawet skuteczne marketingowe chwyty organizatorów. Telewizje mają przecież prawo do pokazywania "polskiego wrestlingu", cyrku i reality show. Widzowie również, wedle swoich upodobań, mają prawo to oglądać i nawet się tym emocjonować.
I jedno tylko powstaje pytanie, czy to jeszcze sport jest, czy już błaznowanie?