Czwarta lokata Sandry Pawełczak (UKS Dojlidy Białystok) i Magdaleny Krukowskiej (UKS Kopernik Bydgoszcz) to jak dotąd największy sukces polskiej reprezentacji podczas 38. kajakarskich MŚ na Torze Regatowym Malta. Finały na 1000 m, w których startowało siedem polskich osad, nie przyniosły sukcesu w postaci medalu.
Krukowska i Pawełczak półtora miesiąca temu startowały w Trasonie na mistrzostwach Europy. Tam rywalizację zakończyły na siódmym miejscu, co przyjęły z dużym niedosytem. Solidnie przepracowały ostatnie tygodnie przed mistrzostwami świata i w efekcie zajęły miejsce tuż za podium.
- Bardzo chciałyśmy zająć czwarte miejsce, choć mówi się, że to najgorsze dla sportowca. Bo faktycznie blisko podium. My jesteśmy jednak szczęśliwe, być czwartym na świecie to jest coś - przekonuje Krukowska.
Polki wyraźnie, o kilka sekund uległy Węgierkom, Niemkom i Rosjankom. - Nie łudziłyśmy się, rywalki to bardzo mocne, doświadczone zawodniczki. Nie wiem, co musiałoby się zdarzyć by w tym gronie znaleźć się na podium. Chyba, że przy ważeniu kajaków sędziowie stwierdziliby nieprawidłową wagę i któraś z osad zostałaby zdyskwalifikowana - uśmiecha się kajakarka z Bydgoszczy.
Jak dodała świetnie rozumie się ze swoją nową partnerką Sandrą Pawełczak. A to m.in dlatego, że nie tylko są rówieśniczkami (rocznik 1987), ale obie urodziły się dokładnie tego samego dnia. - Akurat urodziny mamy w lipcu, a więc jesteśmy zwykle na obozach albo na zawodach. I od kilku lat razem obchodzimy urodziny. Niestety, nie ma czasu na jakąś większą imprezę, bo ten czas poświęcamy na treningi i odpoczynek. No ale dzięki temu jesteśmy czwartą osadą na świecie - podkreśliła.
Na razie nie wybiega zbyt daleko w przyszłość. Konkurencja K2 1000 m, nie jest w programie igrzysk olimpijskich, a jej się marzy występ w Londynie za dwa lata. - Przyszłoroczne mistrzostwa świata są kwalifikacją olimpijską i gdybym miała startować w tej konkurencji, to w kontekście igrzysk niewiele by nam dało. Marzy mi się jednak start w olimpijskiej osadzie. Płynę w Poznaniu jeszcze w K4 na 500 m, akurat olimpijskiej konkurencji. Ja generalnie jestem taką zawodniczką, że potrafię się sprzedać w każdej osadzie - podsumowała Krukowska.