Władimir Kliczko znokautował Samuela Petera i obronił mistrzowskie pasy

Władimir Kliczko wciąż pozostaje mistrzem świata federacji IBF, WBO oraz IBO. W sobotę podczas gali we Frankfurcie Ukrainiec odniósł drugie w karierze zwycięstwo z Samuelem Peterem. Walka wyglądała dokładnie tak samo jak poprzednie pojedynki z udziałem czempiona. Jej losy były przesądzone już w pierwszych fragmentach, choć nokaut miał miejsce dopiero w dziesiątej rundzie.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Tylko początek tego starcia miał dość niekonwencjonalny przebieg. Potężnie zbudowany Nigeryjczyk boksował bardzo odważnie i zdecydowanie ruszył na Władimira Kliczko. Czempion był nieco skonfudowany, lecz szybko opanował sytuację. Wydystansował rywala kilkoma ciosami prawą ręką i zupełnie odebrał mu ochotę do walki.

Samuel Peter był dobrze przygotowany do tej potyczki. Jak na swoją posturę, poruszał się po ringu bardzo żwawo i nie kalkulował. Cóż jednak z tego, skoro za nic w świecie nie mógł trafić oponenta. Być może gdyby któryś z jego potężnych ciosów doszedł celu, to Ukrainiec miałby jakieś kłopoty. Tyle że zanim Nigeryjczyk wziął zamach, Kliczko robił krok do tyłu i ręka jego przeciwnika przecinała powietrze.

Przy tej na wskroś ofensywnej taktyce Peter nadziewał się na wiele kontr. Dość długo nie robiły one na nim wielkiego wrażenia, gdyż czarnoskóry pięściarz wyróżnia się twardą szczęką. Ale taki stan nie mógł trwać wiecznie. Z biegiem czasu Nigeryjczyk był coraz bardziej wycieńczony i opuchnięty na twarzy.

Egzekucja nadeszła w dziesiątej rundzie. W tym fragmencie przy każdym ciosie Ukraińca jego oponent klinczował. W pewnym momencie Kliczko wyrwał się z objęć rywala i przypuścił na niego lawinę wyniszczających uderzeń. Peter padł na ring, a sędzia natychmiast przerwał pojedynek.

Ukrainiec odniósł pewne zwycięstwo (55. w zawodowej karierze) i obronił mistrzowskie pasy organizacji IBF, WBO oraz IBO. Peter doznał natomiast 4. porażki i wydaje się, iż kolejnej wielkiej szansy już nie otrzyma, zwłaszcza że poległ w sposób zdecydowany i bezdyskusyjny. W tym miejscu warto przypomnieć, że w poprzednim starciu z Władimirem Kliczko (w kwietniu 2005 roku) Nigeryjczyk także przegrał, lecz na punkty i po dość wyrównanej rywalizacji. Dość powiedzieć, iż wówczas pięściarz z Afryki potrafił trzykrotnie rzucić Ukraińca na deski. W sobotę o takim rozwoju wypadków nie było mowy, bo czempion w pełni kontrolował wydarzenia na ringu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×