"Diablo" Włodarczyk: łosoś z makaronem w... samotności

W samotności ostatnie dni przed walką w obronie pasa WBC w wadze junior ciężkiej spędza Krzysztof Włodarczyk. Jego żona jest chora i kontaktują się głównie telefonicznie. Na środowy wieczór bokser złożył jednak kulinarne zamówienie - łosoś z makaronem.

W tym artykule dowiesz się o:

- Kiedy promotorzy i trenerzy dowiedzieli się, że Gosia jest chora, w obawie o zdrowie od razu wynajęli mi pokój w hotelu. Sam też wbiłem sobie do głowy, że coś mnie +bierze+, czułem się jakoś tak nijako. Ale wszystko jest w najlepszym porządku - powiedział "Diablo", który na co dzień mieszkający w Piasecznie.

Pięściarz zamieszkał w pokoju numer 607. - Nie przy dni przed pojedynkiem spędzę w innym stołecznym hotelu - dodał.

Na środę czempion WBC miał zaplanowany oficjalny trening. Na zajęcia miał wyjątkowo blisko, bowiem musiał pokonać... windą kilka pięter. W ogromnej sali do ćwiczeń fitness długo nie "zabawił", zajęcia z Fiodorem Łapinem potrwały raptem 10 minut. Po rozgrzewce i rozciąganiu Włodarczyk "tarczował" ze szkoleniowcem. Zdecydowanie więcej czasu zajęło mu późniejsze podpisywanie gadżetów - rękawic, czapeczek, koszulek.

Pokazowy trening był okazją do krótkiego spotkania z żoną, ale... na odległość. Bokser "zamówił" na kolację łososia z makaronem.

- Wszystko, co robię, to z myślą o kochanej rodzinie. Chcę im zapewnić jak najlepszą przyszłość. Gosia jest dla mnie wyrozumiała w każdym względzie, no może prawie w każdym. Chodzi o moje pewne zachowania, ale i tak od trzech lat, czyli od ślubu, jestem innym człowiekiem, nie ma ze mną większych kłopotów.

- Tego samego oczekuję od synka Czarka, który rozpoczął naukę w szkole podstawowej. Mówię mu: jeśli będziesz słuchał taty, jeśli będziesz grzeczny, nie będę zwracał ci uwagi, że trzeba lekcje odrobić czy już iść spać, to ja nie będę się denerwował, wówczas otrzymasz to, co ci się zamarzy, a ja osiągnę sukcesy sportowe - przyznał.

Włodarczyk rzadko widuje się z najbliższymi, nie spotyka też swego rywala - Jasona Robinsona, mimo że mieszkają w tym samym hotelu. - Być może wcześniej schodzi na śniadania, ja pojawiam się około 9.30-9.45 - wyjaśnił.

- Nie lekceważę Amerykanina, nie zlekceważyłbym też kogoś przypadkowego, np. z ulicy. Bo każdemu może wyjść cios życia i koniec. Do sobotniej walki podchodzę z szacunkiem wobec Robinsona, ale wiem, że w ringu muszę zrobić swoje. On ma parę luk w obronie, a ja postaram się je wykorzystać - stwierdził Włodarczyk, który tytuł WBC wywalczył cztery miesiące temu, po wygranej z Włochem Giacobbe Fragomenim.

Źródło artykułu: