Na tą konfrontację fani pięściarstwa czekają od wielu miesięcy. Stawką są trofea trzech spośród czterech najważniejszych bokserskich organizacji. Poza tym po raz pierwszy od dawna ukraiński olbrzym nie jest uważany za murowanego faworyta. Czeka go bowiem pojedynek unifikacyjny z pięściarzem, który w zgodnej opinii ekspertów jest jednym z bardzo niewielu mogących przełamać dominację braci Kliczko.
David Haye posiada obecnie tytuł czempiona WBA, który wywalczył w listopadzie 2009 roku. Pokonał wówczas Nikołaja Wałujewa, choć to zwycięstwo było niezbyt wyraźne i wzbudziło spore kontrowersje. Później "Hayemaker" zaliczył jeszcze udane obrony z Johnem Ruizem i Audleyem Harrisonem. Żaden z tych zawodników nie zaprezentował jednak klasy godnej pretendenta.
Teraz Haye staje przed nieporównywalnie większym wyzwaniem. Władimir Kliczko to mocarz wagi ciężkiej, który w ostatnich latach wygrywał wszystko i z każdym. Od ponad trzech lat Ukrainiec posiada pasy federacji IBF, WBO oraz IBO. Naprzeciw niego stawali m. in. Rusłan Czagajew i Samuel Peter i choć obaj dysponują niezłymi warunkami fizycznymi, to nie mieli żadnych szans na zwycięstwo.
Kliczko wprawdzie ma na koncie trzy porażki (z Rossem Purritym, Corrie Sandersem oraz Lamonem Brewsterem), lecz w tym fakcie nie należy szukać szansy dla Haye'a. Wszystkie niepowodzenia Ukraińca miały miejsce dawno temu, a dziś jego dyspozycja jest wysoka i, co najważniejsze, niesamowicie stabilna. Władimir Kliczko do każdego pojedynku jest przygotowany perfekcyjnie. Zawsze demonstruje wybitną formę fizyczną oraz niewygodny dla przeciwników styl.
Gdzie zatem swojej szansy może szukać "Hayemaker"? Głównym atutem Brytyjczyka powinna być dynamika oraz pewność siebie. Wydaje się, że jeśli ktoś może zdetronizować braci Kliczko, to jest to właśnie zadziorny Brytyjczyk. Z drugiej strony warto pamiętać, że postawa na konferencjach prasowych i w ringu to dwie różne sprawy. Gdy Haye stawał naprzeciw Wałujewa, spodziewano się z jego strony szturmu i zwycięstwa przez nokaut. Tymczasem pięściarz z Wysp nie podjął żadnego ryzyka, fundując kibicom bokserskie szachy. Wygrał wówczas tylko dlatego, że był nieco aktywniejszy od oponenta i wyprowadził o kilka ciosów więcej.
By pokonać Władimira Kliczko, trzeba przede wszystkim przebić się przez jego długie ręce. Problem jednak w tym, że w ostatnich latach nie udało się to nikomu, a niektórzy nawet nie próbowali, zadowalając się gażą za udział w walce i porażką bez utraty zdrowia. Zadanie jest trudne, gdyż Ukrainiec dysponuje kapitalnym zasięgiem ramion (206 cm). Nie stawia przy tym podwójnej gardy, lecz jedną ręką się zasłania, a drugą kontruje. I właśnie te kontry sieją największe spustoszenie wśród rywali. Kliczko potrafi potężnie uderzyć i jedną szybką akcją zakończyć pojedynek.
W piątek odbyło się oficjalne ważenie obu pięściarzy. Haye wniósł na wagę 96,5 kg, natomiast Ukrainiec - 110 kg. Różnica jest zatem spora i niewykluczone, że ona również będzie mieć wpływ na przebieg rywalizacji. Wszystko rozstrzygnie się w sobotę ok. godz. 23.00 na stadionie Imtech Arena w Hamburgu.