- Gdy pierwszy raz zobaczyłem Kliczkę i Adamka obok siebie, to mówiłem sobie, że nie jest tak źle. Wzrostem różnili się tylko o pół głowy. Później jednak zwróciłem uwagę na pozostałe gabaryty - długość ramion czy wygląd pięści. Ukrainiec pod tym względem robi ogromne wrażenie - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Dariusz Snarski.
Pięściarza z Białegostoku niepokoi dorobek Tomasza Adamka w wadze ciężkiej. - Wygrał wprawdzie z Andrzejem Gołotą, Kevinem McBridem czy Michaelem Grantem, ale nie pokonał nikogo znaczącego. Nie stoczył w królewskiej kategorii ani jednego naprawdę trudnego pojedynku. Nie wątpię w umiejętności "Górala", tyle że Kliczce też ich nie brakuje - dodał Snarski.
Co może pomóc Polakowi? - Na pewno to, "Doktor Żelazna Pięść" też dość długo nie miał poważnej przeprawy. Po raz ostatni rywala z najwyższej półki miał w 2003 roku, gdy mierzył się z Lennoxem Lewisem. Chociaż z drugiej strony Kliczko jest niezwykle doświadczony i przez te wszystkie lata nauczył się boksować skutecznie - stwierdził Snarski.
Jak zakończy się sobotnie starcie? - Sercem jestem oczywiście za Tomkiem. Jeśli jednak pojedynek skończy się przed czasem, to na pewno wygra Kliczko. Boję się potężnych ciosów Ukraińca. Jego przydomek nie wziął się przecież znikąd, on naprawdę mocno bije. Nie będę oceniać szans naszego reprezentanta ze szkoleniowego punktu widzenia, bo nie wiem jaką jego trenerzy przygotowali taktykę. Obstawiam, że walka zostanie rozstrzygnięta na punkty. W tym przypadku też jednak stawiam na Witalija - oznajmił 43-letni bokser.
Niemal każdy z dotychczasowych przeciwników Witalija Kliczki miał ogromne problemy z ominięciem jego długich rąk. Czy Adamek da radę to zrobić? - Być może mu się to uda, ale musi zaatakować, ponawiać swoje akcje. Nie ma na co czekać. Jeśli Tomasz chciałby boksować tak jak z McBridem i stoczyć dwanaście rund, to nie ma szans. Musi cały czas pamiętać, żeby wysoko trzymać lewą rękę. Jeśli zdarzy się coś takiego jak w starciu z Michaelem Grantem i Adamek da się czysto trafić, to obawiam się, że to będzie koniec walki. Jednak ja cały czas liczę na to, że wiara, której naszemu zawodnikowi nie brakuje, czyni cuda. Może otrzyma boską pomoc i wygra. Tego bym sobie życzył - powiedział Snarski.
Kontrowersje budzi pokazywanie tego pojedynku w systemie pay per view (jednorazowa opłata za jedną transmisję sportową, w tym przypadku zazwyczaj 40 zł). - Wydarzenie jest duże, a niektórzy dostawcy sprzedają je nieco taniej. Trzeba jednak pamiętać, że w naszym kraju funkcjonuje mnóstwo telewizji, za które każdy płaci. Poza tym wielu ludzi odbiera RTL, na którym można obejrzeć tą galę za darmo. Z własnego doświadczenia wiem, że w ogóle trudno przyciągnąć Polaków na tego typu wydarzenia, nawet jeśli bilety nie są drogie. Sam organizuję gale, na które wejściówki kosztują 10 lub 20 zł, nie każdy jest gotów tyle zapłacić - zakończył Snarski.
43-letni pięściarz spędził na zawodowym ringu ponad dwanaście lat. Stoczył w tym czasie 65 walk, w których odnotował: 32 zwycięstwa (6 przed czasem), 31 porażek (11 przed czasem) oraz 2 remisy. 19 grudnia ubiegłego roku zawiesił rękawice na kołku po triumfie w rewanżowym starciu z Krzysztofem Cieślakiem. Od tego czasu skupia się na działalności promotorskiej i organizuje gale.