Proksa: Obiecałem synowi przywieźć pas

- W boksie nie ma miejsca na nonszalancję. Jedni wyczuwają dystans rękami, ja nogami - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą Grzegorz Proksa, bokserski mistrz Europy w kategorii średniej, który w sobotę pokonał przed czasem Sebastiana Sylvestra.

Łukasz Czechowski
Łukasz Czechowski

- Jak wyglądał mistrz defensywy Sylvester po trzech rundach? A ręce miał wysoko, twarz za podwójną gardą. Muhammad Ali, Floyd Mayweather Jr., Sergio Martinez, Roy Jones Jr. walczyli i walczą jak ja. Ale ja jako jedyny Polak muszę odbierać cięgi od krytyków. Przyjmuję je na klatę, ale prawej ręki nie podniosę, bobym sobie nią zasłaniał widok. Zresztą zaraziłem się boksem, oglądając Chrisa Eubanka, który też walczył w stylu, za którym nie wszyscy przepadali. Patrzyłem na jego pewność siebie, na umiejętność panowania nad tłumem, który go jednocześnie kochał i nienawidził, ale zawsze się licznie stawiał na walki. Mam nadzieję, że go kiedyś jeszcze spotkam oko w oko - powiedział 26-letni bokser.

Proksa w karierze stoczył 26 zawodowych walk, nie przegrał żadnej. Nie boi się porażki? - Porażka związana jest z boksem. Każdy trochę się jej boi. Liczę się z nią, ale po to haruję na treningu, aby jej jak najdłużej uniknąć. Obiecałem synowi przywieźć pas mistrz Europy, aby mógł z nim pójść do przedszkola, więc odgryzłbym Sylvestrowi tętnicę, aby miał ten pas. Ale syn nie poszedł do przedszkola, bo wolał zostać ze mną w domu - wyjaśnił.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×