Pięć złotych medali wywiezie pani z Poznania. Są powody do radości?
Otylia Jędrzejczak: Jestem zadowolona, przyjechałam tutaj, żeby postartować, żeby ponownie stanąć na słupku. Mi są potrzebne starty. Nie ukrywam, że miałam 1,5-2 lata przerwy i teraz szukam możliwości, by pojawić się na zawodach. Tak samo będę robić od stycznia - żeby uczyć się pływać, żeby to zaprocentowało przy kwalifikacjach do igrzysk, a potem już w Londynie.
Z czasów jest pani zadowolona?
- Jestem zadowolona, chociaż delfinem chciałam popłynąć trochę szybciej, 200 m kraulem chciałam kontrolować i to co na początku popłynęłam wolniej, to pod koniec przyspieszyłam, żeby pokazać swoje dobre imię i pokazać młodym dziewczyną, że mam ostatnie słowo.
Rywalki depczą po piętach?
- Bardzo mnie cieszy poziom dziewczyn - Karolina Szczepaniak na 400 m st. zmiennym miała bardzo dobry wynik 1:58, 15-letnia Sokołowska też pokazuje wysoki poziom jak na swój wiek. Myślę, że to będzie fajna podstawa może nie na Londyn, ale już na igrzyska w Rio de Janeiro.
Przed mistrzostwami przyznawała pani, że jej trener obawia się o nawroty. Jak ten element funkcjonował w Poznaniu?
- Nad tym elementem jeszcze pracujemy. Nie ukrywam, że wolę basen 50 metrowy, bo ma mniej nawrotów, więc na niego czekam.
W kontekście udziału w igrzyskach - po mistrzostwach są powody do optymizmu?
- Ależ oczywiście (śmiech). Ja wykonałam dobrą pracę w ostatnich trzech miesiącach. Cieszy mnie fakt, że w ogóle nie chorowałam i ta praca była owocna. Jej efekty będę mogła zobaczyć tak naprawdę na przełomie kwietnia i maja, a później lipiec - sierpień.
Jak ocenia pani poznański obiekt?
- To pierwsze większe zawody dla Term Maltańskich, oprócz wcześniejszych "mastersów". Obiekt bardzo dobry, który może organizować jeszcze dużo fajnych imprez. Może się na nim pojawić duża liczba widzów. Basen szybki, chociaż ja czekam, aż będzie zdjęta ściana i będzie można pływać na 50 m. Zaplecze też jest w porządku.
Coś na pewno jednak można poprawić.
- Wydaje mi się, że organizatorzy zrobili wszystko, aby zawody były przeprowadzone jak najlepiej. Wiadomo jednak, że to pierwsza impreza i w kolejnych będzie lepiej. Hotel mógłby być bliżej (śmiech). Oczywiście cieszyliśmy się, że w ogóle jesteśmy w hotelu, ale jednak odległość była duża. Napisy na tablicy wyników mogłyby być większe, bo z odległości początku basenu były trochę słabo widoczne.
Notował Łukasz Czechowski.