Mistrzowie pokazali klasę

Zwycięzcą warszawskiego turnieju snookera World Series of Snooker może zostać tylko zawodowiec. Polscy amatorzy, jak jeden mąż przegrali swoje ćwierćfinałowe partie. W czterech meczach nie zdołali wygrać nawet jednego frame`a. Publiczność w hali Expo XXI nie była jednak zawiedziona. Mistrzowie pokazali wiele fantastycznych uderzeń.

W samo południe w warszawskiej hali Expo XXI rozpoczął się trzeci i ostatni turniej eliminacyjny World Series of Snooker. Po dwóch grach pokazowych, w których mistrzowie grali wspólnie z polskimi juniorami, rozpoczęła się prawdziwa rywalizacja.

W przedpołudniowej serii ćwierćfinałowej, widzowie obejrzeli dwa mecze toczone do 4 wygranych frame`s. Niestety polscy zawodnicy nie dali rady światowym gwiazdom i zgodnie z przewidywaniami przegrali swoje spotkania.

W przedmeczowych spekulacjach kibice snookera mieli nadzieję, że startujący w pierwszym meczu Rafał Górecki nawiąże wyrównaną walkę z Kenem Dohertym i urwie mu choć jeden punkt. Nic takiego się nie stało i Polak po niecałej godzinie gry przegrał 0:4.

Po kilkunastu minutach do stołu podeszli Mark Selby i leworęczny Mariusz Sirko. Po dwóch szybko wygranych przez Selby`ego partiach, nikt nie spodziewał się, by nasz sookerzysta mógł coś jeszcze zdziałać. Lublinianin nie spasował i w trzecim frame`ie pokazał lwi pazur. Kiedy wszystkie bile wylądowały już w łuzach okazało się, że obaj gracze zgromadzili taką samą liczbę punktów. O zwycięstwie zadecydowało więc jedno uderzenie w dogrywce. Niestety stremowany Sirko nie trafił, a rywal wykorzystał szansę. W czwartej i ostatniej odsłonie Selby po prostu „zdemolował” przeciwnika i nie dając mu dojść do stołu uzyskał 100 punktów.

Kolejna setka „pękła” w pojedynku Rafała Jewtucha z sześciokrotnym mistrzem świata Steve`m Davisem, który nie dał szans popularnemu komentatorowi Eurosportu i wygrał mecz 4:0. W trzeciej partii Anglik uzyskał aż 105 punktów. Ostatni, czwarty frame Jewtuch rozpoczął od prowadzenia 11:0, ale później do głosu znów doszedł Davis. Błysnął kilkoma świetnymi uderzeniami i marzenia o zwycięstwie Polaka prysły jak mydlana bańka.

- Kamery telewizyjne, światła, to wszystko sprawiło, że grało mi się bardzo ciężko. Zazwyczaj stoję przecież z tej drugiej strony i komentuję grę mistrzów. Dziś trudno było mi wejść w rolę zawodnika, choć przyznam, że nie denerwowałem się prawie w ogóle. Może to źle? powiedział tuż po meczu Rafał Jewtuch. Jego przeciwnik stwierdził natomiast, że stół w hali Expo XXI jest szczególnie szybki i dlatego było to zupełnie nowe doświadczenie. - Cieszę się z sukcesu, bo choć byłem faworytem, to przecież przy stole wszystko mogło się zdarzyć. Pierwsza wygrana sprawiła, że czekają mnie jutro kolejne mecze i teraz one są najważniejsze - tłumaczył Davies.

O przewadze zawodowców nad polskimi amatorami najlepiej świadczy łączna liczba punktów zdobytych we wszystkich czterech partiach meczu Anglika z Jewtuchem - 320 do 44!

W ostatniej ćwierćfinałowej sesji ponad sześciuset widzów zgromadzonych w hali Expo XXI, było świadkami, kolejnego nierównego pojedynku. Chińczyk Ding Junhui wygrał 4:0 z Piotrem Muratem i tak jak poprzednicy zdobył w trzeciej partii 100 punktów.

W turnieju zostali więc tylko zawodowcy, którzy między sobą rozstrzygną kto wygra i wystąpi w finałowych zawodach w Moskwie. W niedzielnych spotkaniach półfinałowych warszawskiego turnieju spotkają się Ken Doherty z Markiem Selby i Steve Devis z Ding Junghui. Pierwszy półfinał rozpocznie się o godz. 12.30, a finał - transmitowany przez Eurosport w formacie HD - zaplanowano na godz.20.00.

Komentarze (0)