Kontrakt zawodnika Philadelphia Phillies z włodarzami zespołu jest najdłuższym spośród trzech zawartych w tym tygodniu. Ryan Howard, który od trzech sezonów jest w ścisłej czołówce klasyfikacji Home Runów oraz RBI zostanie w "Mieście braterskiej miłości" na kolejne trzy lata. MVP sezonu 2006 w ubiegłym roku zapisał na swoim koncie 48 HR i 146 RBI, królując w obu statystykach. Poza tym był jednym z kilku zawodników, którzy wystąpili w każdym spotkaniu sezonu regularnego. Mimo, że jest to dopiero jego szósty sezon w Major League Baseball to można śmiało stwierdzić, że przy takiej dyspozycji jak dotychczas za kilkanaście lat może pobić rekord Home Runów czy punktów zdobytych. Póki co musi się jednak skupić na podtrzymaniu niesamowitej formy i prowadzeniu zespołu do kolejnych zwycięstw. Howard za trzy sezony gry dla Phillies zarobi 54 mln dolarów. Mimo, że taki finał sytuacji pierwszego bazowego był do przewidzenia, sam zawodnik był niezmiernie zadowolony z przebiegu wydarzeń: -Cieszę się, że mam to już za sobą i że będę w Philadelphii jeszcze co najmniej trzy lata. Obie strony są szczęśliwe, a ja jestem teraz skupiony na starcie sezonu i dobrej zabawie-. Był to ostatni ruch na rynku zespołu z Pensylwanii, który przekroczył już swój budżet, podpisując kilka kosztownych kontraktów.
Nie do końca spodziewanie potoczyła się sprawa Adam’a Dunn’a, który po zostaniu wolnym agentem po spędzeniu niecałego sezonu w Arizona Diamondbacks podpisał dwuletni kontrakt z klubem ze spodu tabeli. Washington Nationals, jako jedyny klub, który tej zimy przedstawił ofertę pierwszemu bazowemu, który niemal całą swoją wcześniejszą karierę spędził w Cincinnati Reds, zatrudnił wreszcie zawodnika, jakiego brakowało w stolicy od lat. Dunn od czterech lat co roku zdobywa dokładnie 40 HR i średnio 100 RBI. Takie statystyki będą kosztować Nationals 20 mln dolarów za dwa kolejne sezony. Przejście z zespołu na miarę playoffs do drużyny, która w ubiegłym sezonie była pośmiewiskiem ligi Dunn skomentował w ten sposób: -Myślę, że to będzie lepsze uczucie spełnienia aby wspomóc tutejszą sytuację niż iść do miejsca, które ma dobrą reputację-. Być może jego przyjście do Washington Nationals zmieni na lepsze osiągnięcia zespołu. Mimo, że zostało nie wiele czasu właściciele klubu, którzy dopiero teraz wykonali poważniejszy ruch na rynku transferowym zdecydują się na interesującą ofertę dla któregoś z zawodników z wyższej półki o statusie wolnego agenta.
Najkrótszą, bo tylko roczną umowę podpisał w czwartek Bobby Abreu, który przez ostatnie trzy lata występował w barwach New York Yankees. Po zostaniu wolnym agentem na koniec ubiegłego sezonu liczył na trzyletnią umowę przedłużającą, która oscylowałaby wokół kwoty 50 milionów dolarów. Jednak na rynku znajdowali się gracze, ze względu na młodszy wiek, bardziej atrakcyjni niż lewy polowy "Jankesów". W skutek tego agent Wenezuelczyka skontaktował się z Los Angeles Angels, aby dowiedzieć się o ich zainteresowaniu. Jak zapewnił na konferencji prasowej Abreu, strony dogadały się co do transferu w ciągu jednego dnia. Za najbliższy sezon w "Mieście Aniołów" Abreu zarobi "jedynie" 5 mln dolarów. Mimo wciąż świetnych statystyk (kolejny sezon z liczbą 100 RBI i dodatkowo 20 HR) pałkarz za kilkanaście dni skończy 35 lat. Powoduje to większą podatność na kontuzje oraz niewiadomą przyszłej formy zawodnika. Mimo niewygórowanego zarobku Bobby cieszył się z takiego finału: -Wiem, że było już późno. W końcu to tylko tydzień do Spring Training. Każdy już ustalił skład swojego zespołu. Jeden rok mi pasuje-. Jeśli chodzi o Angels to ich wolnym agentem pozostaje Garret Anderson, który jak na razie nie przyciągnął zainteresowania innych klubów.