Miał grać w Lechii, wybrał Ogniwo Sopot

 / Znicz
/ Znicz

Mariusz Wilczuk, 26-letni rugbysta grający ostatnio w irlandzkim Old Belvedere występować będzie w najbliższej rundzie w zespole Ogniwa Sopot. O tego zawodnika rywalizowała także Lechia Gdańsk, jednak ostatecznie wylądował on w Sopocie.

Mariusz Wilczuk grał ostatnio w Irlandii, jednak chcąc grać w reprezentacji Polski postanowił wrócić do kraju. Klubem, który ułatwiłby mu grę w kadrze byłaby Lechia, która po rundzie jesiennej zajmuje trzecie miejsce w I lidze. Ogniwo jest ósme i w związku z planowanym zmniejszeniem ligi, gdyby nadal zajmowało tą pozycję, to spadłoby z ligi. Lechia chciała wypożyczyć Wilczka, który jest jednym z najlepszych atakujących rugbystów, z Sopotu za 6 tysięcy złotych, co jest połową oficjalnej stawki za wypożyczenie na sezon, ale nie chciało się na to zgodzić Ogniwo.

- Mariusz jest nam bardzo potrzebny, wiemy, że wraz z jego powrotem wzrosłoby morale drużyny, która musi się bić o utrzymanie - powiedział Gazecie Wyborczej wiceprezes Ogniwa, Sylwester Hodura. Przedstawiciele Lechii nie są usatysfakcjonowani tym, że zawodnik, którego namówili na przyjazd do kraju ostatecznie nie będzie reprezentował klubu z południa Trójmiasta. - To my go namówiliśmy na powrót do kraju, załatwiliśmy pracę. Mariusz trenował z nami i chciał grać w Lechii. Widziałem, że Mariusz ma duży problem z podjęciem decyzji. Postanowiłem ułatwić mu sprawę i odpuściliśmy temat. Może w Ogniwie bardziej się przyda niż nam? - skomentował sprawę trener i dyrektor RC Lechia Gdańsk, Janusz Urbanowicz.

Gdańszczanie chcieli już nawet wykupić Wilczuka z Ogniwa za 25 tysięcy złotych i gdy wydawało się, że sprawa jest już przesądzona, sam rugbysta postanowił grać w Ogniwie. - Rozmowy były ciężkie, ale ostatecznie przekonaliśmy Mariusza, żeby został u nas na nadchodzącą rundę, która dla Ogniwa może być decydująca o dalszych losach klubu. W klubie idzie ku lepszemu, Mariusz dostał od nas propozycję pracy, jest nowy zarząd i duża szansa na pozyskanie sponsorów - powiedział zadowolony Hodura.

Sytuację wyjaśnił Gazecie Wyborczej sam rugbysta. - To bardziej serce zdecydowało niż jakieś argumenty ekonomiczne. W tym klubie się wychowałem, więc pomyślałem, że zagram tę rundę w Ogniwie, żeby pomóc macierzystemu klubowi w trudnej chwili - powiedział Mariusz Wilczuk, który został powołany do kadry narodowej wyjeżdżającej na zgrupowanie do Francji.

Komentarze (0)