Początek pojedynku wskazywał, że Mariusz Wach może mieć spore kłopoty. Julius Long, który mierzy aż 216 cm, rzucił się na "Polskiego Olbrzyma" i szukał okazji, by potraktować go jednym nokautującym ciosem. Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo, bowiem pod koniec 1. starcia pięściarz z Krakowa opanował sytuację i ruszył z całą serią uderzeń kontrujących.
W dalszej części walki tempo nieco spadło, ale zdecydowanie lepsze wrażenie sprawiał Wach. Polak w pełni kontrolował wydarzenia na ringu i nie dał się sprowokować Amerykaninowi, który zachęcał go do ataku, demonstracyjnie machając rękami.
Pierwszym przełomowym momentem piątkowego starcia była końcówka 3. rundy, gdy Wach trafił rywala potężnym prawym sierpowym i posłał go na deski. Long był kompletnie zamroczony, ale zdołał dojść do siebie i mógł kontynuować pojedynek. Kolejne odsłony przypominały jednak oczekiwanie na egzekucję. Amerykanin był bardzo wolny, dlatego nie mógł niczym zaskoczyć "Polskiego Olbrzyma". Co jakiś czas otrzymywał też ciosy prawą ręką, co sprawiało, że słaniał się po ringu w oczekiwaniu na chwilę oddechu.
W 7. rundzie Wach zyskał już miażdżącą przewagę i seryjnie obijał twarz przeciwnika. Sekundanci Amerykanina uznali, że kontynuowanie walki nie ma sensu i rzucili na ring ręcznik, poddając swojego zawodnika. Long nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale szybko stonował emocje i pogodził się z 12. w karierze porażką (pozostałe 15 walk zakończył zwycięstwem).
Wach odnotował w piątek 21. triumf na zawodowym ringu i obronił pas mistrza świata federacji TWBA w wadze ciężkiej. Przypomnijmy, że "Polski Olbrzym" boksuje od 2001 roku i wciąż jest niepokonany.
Piątkowe zwycięstwo to spory sukces krakowianina, tym bardziej, że jego rywal ma za sobą walki z takimi sławami zawodowego pięściarza, jak Samuel Peter, Odlanier Solis, Alexander Ustinov, czy Ray Austin.