Podczas gali w Jarosławiu pięściarz z Krakowa walczył z urazem lewej dłoni. - Jeszcze w tym tygodniu jadę do Warszawy na konsultacje. Mam nadzieję, że będzie to jakiś zabieg kosmetyczny, przyszlifowanie kości, które nie wyłączy mnie na długo z boksowania. Mam jednak świadomość, że jeśli trzeba będzie zdecydować się na poważniejsze działania, to nie będzie wyboru. Z doświadczenia wiem, że wiąże się to z minimum dwoma lub trzema miesiącami przerwy. Zanim wszystko dojdzie do stanu używalności, zostanie zdjęty gips i będę mógł uczestniczyć w normalnych zajęciach na sali, minie sporo czasu - powiedział Mariusz Wach w rozmowie z serwisem bokser.org.
Okazuje się, że kontuzja pięściarza z Krakowa to dłuższa historia. - Towarzyszyła mi od początku zawodowej kariery, ale nie była tak dokuczliwa jak teraz. Mam problem z palcem wskazującym lewej dłoni, którego na dobrą sprawę nie mogę do końca zgiąć. Jeśli wiadomo jak poprawnie powinno się zadawać ciosy, to każdy zdaje sobie sprawę jakiej rangi jest to przeszkoda - stwierdził Wach.
"Polski Olbrzym" jest jednak zadowolony ze zwycięstwa z Juliusem Longiem, zwłaszcza że był to jeden z ważniejszych momentów w jego karierze. - Pod względem medialnym i sportowym był to rywal godny uwagi. Jest doświadczony, walczył w przeszłości z dobrymi zawodnikami i przeważnie stawiał im trudne warunki. Solis męczył się z nim osiem rund i nie mógł mu zrobić krzywdy. Uważam, że to mój największy sukces.
Jak dotąd Wach jest niepokonany i w 21 walkach na zawodowym ringu odniósł komplet zwycięstw. Jakie są jego najbliższe plany? - Spokojnie czekam na swoją szansę i wierzę, że ona przyjdzie. Jeśli zdarzyłaby się porażka lub dwie, wtedy na pewno będzie trudno o angaż w jakiejkolwiek stajni. Teraz jednak poważnie myślę o swojej karierze i buduję ją w normalny sposób - zakończył.