Czysta trucizna
Lekarze z NRD wpychali w sportowców sterydy, hormony i środki przeciwbólowe w ilościach, jakich nie doświadczyli chyba sportowcy w żadnym z krajów komunistycznych. Efekty widoczne są po latach. Niemieccy zawodnicy cierpią na choroby skóry, nerek czy narządów płciowych. Tak jak 44-letnia Katja Hofmann, była dyskobolka TSC Berlin. - Wiem, że umieram. Potrzebowałabym dobrych kilku minut, żeby wymienić wszystkie choroby, na jakie cierpię. Kilka razy w tygodniu jestem u lekarza. Mój organizm nie toleruje środków przeciwbólowych, a czasami boli mnie tak, że wymiotuję - opowiadała w rozmowie z dziennikarzem "Zeit".
Była sportsmenka cierpi m.in. na zapalenia mięśnia serca, podwyższone ciśnienie krwi, zakrzepicę płucną, uszkodzenie wątroby, chorobę zwyrodnieniową stawów, napady paniki, depresję. Ma podwyższony poziom testosteronu i wiele narośli nowotworowych. Uprawiała wyczynowo rzut dyskiem, w 1987 roku była czwartą najlepszą zawodniczkę w kraju. Pierwszy raz z dopingiem zetknęła się w wieku 13 lat. Trener mówił, że to witaminy. Dostawała mestanolon, steryd anaboliczny.
- Czysta trucizna. Ciągle nam mówili, że mamy być lepsi od tych z Zachodu. I co z tego mam? Jeszcze 3 lata temu pracowałam. Teraz ból stawów jest nie do zniesienia. Nic dziwnego, że dopingowicze z NRD przeżywają mniej więcej 12 lat mniej niż wynosi średnia dla całego kraju - mówiła była zawodniczka.
Zawodniczka ma pretensje do niemieckiego rządu, że nie dostaje specjalnej emerytury. Wypomina, że w NRD byli szpiegowani przez agentów Stasi i traktowani - tak powiedziała Hofmann - jak produkty socjalistycznej pracy społecznej. - Władze wiedziały, co z nami będzie. Mam 11-letniego syna, który również ma bardzo poważne problemy ze zdrowiem. Bardzo martwię się o niego - mówiła.
Dwie godziny pracy
Petra Ostrowski dostawała doping jako kajakarka. Jej córka, Mercedes Ostrowski, już wie, że kiedyś będzie miała problemy z zajściem w ciążę. - Lekarze są niemal pewni, że to przez sterydy mojej matki - powiedziała 17-latka. Jej siostra zmarła na raka, kiedy miała 10 lat. Petra miała 3 lata więcej, kiedy dostała po raz pierwszy tabletki. - W NRD człowiek był nikim. Do dzisiaj muszę tłumaczyć ludziom, co ten kraj zrobił z nami, bo wiele osób wspomina czasy komunistyczne z nostalgią - stwierdziła była zawodniczka.
- Moje życie jest udręką - mówił dla "Zeit" Frank Hellmuth, 57-letni były zawodnik piłki ręcznej. Grał w Dynamie Berlin, znienawidzonym w NRD klubie policyjnym. Wtedy był kimś, miał znajomości i pieniądze. Ceną był doping. Nie miał wyjścia, jeśli chciał jakoś żyć w "demoludzie". Dzisiaj? Uszkodzony kręgosłup i kolana po pięciu operacjach, 10 lat temu rak jąder, w roku 2016 rak prostaty. Ma 60 procent niepełnosprawności. - Najgorsze są noce. Męczą mnie stany lękowe, nie mogę spać, nie mogę prowadzić auta. Ledwie mogę pracować, po dwóch godzinach ledwo żyję. Zmienne nastroje wykańczają moich bliskich - powiedział Hellmuth. Dostawał to samo co Hoffman - mestanolon. Oficjalnie nikt nie mówił, że to doping. - Spotykam się po latach z działaczami Dynama i pytam, dlaczego nikt się nas nie pytał? Sam bym zdecydował, czy chcę w to wejść - opowiadał.
Czekają na przeprosiny
Susann Scheller ma 45 lat, była gimnastyczką. - W 1992 roku zmarła jedna z naszych koleżanek, miała 19 lat. Z listów dowiedzieliśmy się o strachu i zmęczeniu. Powodem śmierci było serce, podobno w gorszym stanie niż u 80-latki - opowiadała. W wieku 15 lat Scheller dołączyła do kadry, trenowała 4 razy dziennie. Ćwiczenia wspomina jak koszmar. Uderzała się celowo butelką w palce poważnie się raniąc, żeby mieć wolne. Trenerzy zabraniali im jeść, anoreksja była pożądana. Zawodniczki dostawały zastrzyki i tabletki, do tego środki przeciwbólowe.
Dzisiaj walczy o oficjalne uznanie się za ofiarę dopingu. Trzeba wykazać, że jest związek między chorobami a wspomaganiem. Wtedy można dostać jednorazową zapomogę w wysokości 10,5 tys. euro. Była gimnastyczka ma uszkodzoną wątrobę i arytmię, do tego zniszczone stawy kolanowe i biodrowe. - Nie ponosimy winy za nasz los. Oczekujemy przeprosin - mówi o sobie i tysiącach takich jak ona byłych sportowców z NRD.
Jedną z tych, która stała po drugiej stronie, była Elke Stange-Schrempf. Jest wieloletnią trenerką gimnastyki. Prowadziła zawodniczki w ośrodku szkoleniowym w Lipsku. Dzisiaj opowiada o traumie, o bólu jej zawodniczek, o cierpieniach. - Powinnam je chronić, ale kariera była dla mnie ważniejsza. Wolałam nie pytać. Osobiście nikomu nic nie dawałam - przekonywała.
Jej byłe podopieczne, w tym m.in. Susann Scheller, nie wierzyły jej. Według nich to niemożliwe, że trenerka na jej stanowisku nic nie widziała. - Przecież to był system, w który zaangażowanych było co najmniej 400 lekarzy i szkoleniowców. Teraz wiele z tych osób nie chce mówić albo zaprzecza informacjom o dopingu. Sprawiedliwość dosięgła bardzo nielicznych - powiedziała Scheller.
Manfred Ewald w młodości był zwolennikiem Hitlera. W NRD - szefem związku gimnastycznego, komitetu olimpijskiego, ministrem sportu i wpływowym działaczem sportowym. Jedna z głównych osób z ogromnym procesie dopingowych. W 2001 roku został skazany na 22 miesiące w zawieszeniu, czyli pozostał właściwie bezkarny.
ZOBACZ WIDEO: Denis Urubko o samotnym ataku na K2: "Nie chciałem, żeby ktoś mnie ratował, jak będą problemy"