- To nie są małe pieniądze. Przy negocjacjach wystosowujesz taką ofertę, jaka wydaje ci się sprawiedliwa. Potem czekasz na odzew drugiej strony i próbujesz się dopasować. Oni odrzucili propozycję 1,2 miliona dolarów, a teraz biorą walkę za mniej niż 200 tysięcy. W kontrakcie nie było żadnych haczyków, nie chcieliśmy też mieć wpływu na przyszłość Adamka w razie wygranej - powiedział dla ESPN Bernard Hopkins, cytowany przez serwis bokser.org.
Amerykanin dziwi się decyzji Polaka, gdyż jego zdaniem najbliższy rywal mistrza świata federacji IBF w wadze junior ciężkiej, Matt Godfrey nie gwarantuje wielkich zysków z organizacji gali.
Ostatnie słowa Hopkinsa brzmią dość dziwnie, tym bardziej, że przedstawiciele Tomasza Adamka nigdy nie informowali, iż zaproponowano im 1,2 mln dolarów. Mówiono o sumie zdecydowanie niższej - sięgającej 0,5 mln.
Tymczasem obecnie 44-letni Amerykanin sonduje możliwość powrotu na ring i w tym kontekście wymienił dwóch rywali. Pierwszy z nich to "Góral", z którym jednak zakończono negocjacje. Drugi pięściarz, z którym Hopkins mógłby skrzyżować rękawice, to najbliższy przeciwnik Władimira Kliczko, David Haye.