Maciej Zientarski po latach opowiedział o wypadku. "Nie pogodziłem się z tym"

PAP / TVP/PAP/Ireneusz Sobieszczuk / Na zdjęciu: Maciej Zientarski (w środku)
PAP / TVP/PAP/Ireneusz Sobieszczuk / Na zdjęciu: Maciej Zientarski (w środku)

Maciej Zientarski zdecydował się wrócić do tragedii sprzed 10 lat, gdy w wypadku samochodowym zginął jego przyjaciel, inny dziennikarz motoryzacyjny, Jarosław Zabiega.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Zientarski miał wypadek w lutym 2008 roku. Według ekspertyzy dla  prokuratury, jego Ferrari pędziło z prędkością 150 km/h po ulicach Warszawy - 3-krotnie wyższą niż dozwolona. Samochód wpadł w poślizg, uderzył w filar wiaduktu i doszczętnie spłonął. W wyniku wypadku zginął dziennikarz motoryzacyjny "Super Expressu" - 30-letni Jarosław Zabiega.

Zientarski z wieloma ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala i cudem przeżył. Przez miesiąc był w śpiączce. - Z wypadku nic nie pamiętam, nie mam pamięci z rok, dwa lata przed wypadkiem. Rehabilitacji i leczenia też nie pamiętam - przyznał w rozmowie z dziennikarzem Jackiem Smarujem w programie TVN 24, "Czarno na białym".

Rodzina Zientarskiego ujawniła, że dziennikarz walczył z depresją i chciał sobie odebrać życie. - Przychodził do nas i mówił "wiesz co, ja idę się zabić". Znikał i nie było z nim kontaktu - przyznał jego ojciec, również dziennikarz motoryzacyjny, Włodzimierz Zientarski.

Początkowo Zientarski został skazany na 3 lata więzienia i 8 lat zakazu prowadzenia samochodu. Sąd drugiej instancji zmniejszył wyrok więzienia do dwóch lat, ale dziennikarz nie trafił za kratki, ze względu na swój stan zdrowia. Obecnie jest częściowo ubezwłasnowolniony.

Do tej pory Zientarski spotyka się z ostrą krytyką. - Jest mi potwornie przykro. To nie daje często mi żyć. Ciągle chcę wszystkich przeprosić za, co to się stało. Niestety fizycznie czuję się świetnie. Ludzie łatwiej by mnie traktowali, gdybym był gościem bez nogi albo ręki. Tym, którzy mnie obwiniają, mam do powiedzenia jedno, mam nadzieję, że ich w życiu to nigdy nie spotka. Ja na pewno się z tym nie pogodziłem i nie jest lepiej - dodał na koniec.

Swojego syna broni również ojciec Włodzimierz. - Wziął odpowiedzialność. Nie ma majątku, nie ma zdrowia, cała jego kariera się zawaliła, a przecież to był bardzo popularny człowiek. Co jeszcze może zrobić? Może pójść i się podpalić - podkreślił znany dziennikarz.

Zientarski wciąż interesuje się motoryzacją. Od jakiegoś czasu prowadzi swój program na YouTubie, który, jak podkreśla jego żona, "jest najlepszą formą terapii". - Staram się odnaleźć sens w moim życiu - przyznał 49-latek.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Skorupski skapitulował dwa razy. Bologna straciła punkty w końcówce [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (28)
avatar
Krystian Brzezinski
30.10.2018
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Swoje wycierpial czasu nie cofnie , co było minęło . Pasja motoryzacyjna wyssana od najmniejszych lat dzieki człowiekowi który jako nieliczny prowadził programy motoryzacyjne.Panie Macieju życz Czytaj całość
avatar
pele40i4
30.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Zero żalu, jestem kierowcą karetki pogotowia od 30 lat ,szybciej jak 120 km/h nie jechałem choć mogłem , nawet 160 , ale po co , ma na pokładzie personel i pacjenta, o innych uczestnikach ruchu Czytaj całość
Anna Nowacka
30.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Ten baran zapomina, że sam robił to, co ci mordercy z ostatniego wyścigu. Nie ma usprawiedliwienia dla niego. 
avatar
Artur Artur
30.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
150 w terenie zabudowanym , zabił kolegę , nie siedział nawet do sprawy ????? pieniądze,pieniądze , nazwisko .Jaki cel takiego programu? dla wywołania współczucia???? 
avatar
Artur Artur
30.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
150 w terenie zabudowanym , zabił kolegę , nie siedział nawet do sprawy ????? pieniądze,pieniądze , nazwisko .Jaki cel takiego programu? dla wywołania współczucia????