W czwartek - 7 listopada - kongres Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) oficjalnie zatwierdził wybór Witolda Bańki na stanowisko prezydenta tej organizacji (TUTAJ przeczytasz więcej >>). Były polski lekkoatleta, a ostatnio minister sportu w swoim przemówieniu (TUTAJ znajdziesz więcej szczegółów >>) podkreślił, że: "nie będę tolerował oszustów w sporcie. Nigdy nie będę tolerował dopingu i manipulacji (...) Nowy rozdział walki o czysty sport zaczyna się dziś!".
Dobrze zorientowani w sytuacji podkreślają, że jednym z pierwszych problemów, który stanie przed Bańką będzie Rosja. Chodzi o problem strukturalnego dopingu w tym kraju. Problem, który spowodował, że sportowcy z Rosji wielokrotnie nie byli zapraszania na najważniejsze zawody na całym świecie.
W 2020 roku czekają nas igrzyska olimpijskie w Tokio. Na razie nie wiadomo czy wystartuje reprezentacja Rosji. Są problemy w oryginalności dokumentów, które Moskwa przekazała szefom WADA. Portal informacyjny fontanka.ru przypomniał, że Bańka wielokrotnie wypowiadał się w sprawie skandalu w rosyjskim sporcie. I zawsze... - Wzywał do trudnych decyzji i rekomendował nałożenie sankcji - zauważają rosyjscy dziennikarze.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania
Również jeden z największych rosyjskich portali - gazeta.ru - jest zdania, że Bańka raczej nie oszczędzi sportowców z tego kraju. Dziennikarze zza naszej wschodniej granicy przypominają, że Polak nigdy nie ukrywał, że "martwi go sprawa rosyjska". I zapowiadał, iż jakiekolwiek nieprawidłowości dopingowe "zakończą się dyskwalifikacją".
Jurij Ganus - czyli szef Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA) na łamach wielu miejscowych dzienników wyrażał się bardzo ostrożnie o Bańce. Nie nazwał go wrogiem, ale dał do zrozumienia, że "rosyjskich sportowców czeka poważna próba".
O tym czy Rosjan zobaczymy podczas IO w Tokio dowiemy się najpewniej dopiero w połowie 2020 roku. No chyba, że wcześniej światło dzienne ujrzą jakieś konkretne dokumenty pokazujące, jak ten kraj walczy z dopingiem.