Agnieszka Roszkiewicz pracowała w Ministerstwie Sportu tylko trzy miesiące. W tym czasie pełniła funkcję rzeczniczki prasowej, a ponadto jako dyrektorka biura komunikacji była odpowiedzialna za obsługę medialną resortu, kreowanie polityki informacyjnej i współpracę z innymi komórkami organizacyjnymi.
W rozmowie z wirtualnemedia.pl wyjaśnia, że wypowiedzenie otrzymała nagle.
- To nie była moja decyzja. Nie spodziewałam się tego, wcześniej nie było żadnych skarg czy zażaleń na mój sposób pracy czy sposobu realizacji zadań, podejścia. Zostałam zaproszona na spotkanie i usłyszałam absurdalne tłumaczenia, np. że nie podobało się to jak komunikowaliśmy się po rocznicy katastrofy smoleńskiej - mówi.
Na czym polegały nieprawidłowości w komunikacji po obchodach z okazji 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej? - Mieliśmy opublikować informację, że pani minister wzięła udział w obchodach i po złożeniu wieńca opublikować w mediach społecznościowych post. To był jeden z bezsensownych argumentów - nie mogę tego inaczej nazwać - zaznacza Roszkiewicz.
Była już przedstawicielka Ministerstwa Sportu nie szczędzi mocnych słów. Podkreśla, że pierwszy raz w życiu spotyka się "z takim brakiem profesjonalizmu". To stwierdzenie doskonale świadczy o tym, jak mocno jest rozgoryczona z tytułu utraty stanowiska.
Agnieszka Roszkiewicz przed uzyskaniem posady w ministerstwie przez wiele lat była związana ze sportem. Do resortu trafiła z Polskiego Związku Zapaśniczego, gdzie pełniła funkcję sekretarza generalnego. W latach 2008-12 pracowała w Polskim Związku Piłki Nożnej. Tam działała chociażby jako rzecznik prasowy.
Na tym CV Roszkiewicz się nie kończy. W przeszłości współtworzyła też komitet ds. mediów UEFA. Ponadto pracowała przy organizacji EURO 2012 w Polsce i na Ukrainie. Była również zatrudniona przez władze Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów i Polskiego Związku Koszykówki.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"