Grupa Sauerland Event, która prowadzi interesy "Bestii ze Wschodu", poinformowała, iż wszelkie szczegóły zaplanowanego na 7 listopada pojedynku zostały już ustalone.
David Haye nie ukrywa, że jest zadowolony z takiego obrotu sprawy i tradycyjnie pozwala sobie na dość buńczuczne wypowiedzi. - Cieszę się, że moje marzenia się spełnią i zostanę mistrzem świata, kiedy skrzyżuję rękawice z najwyższym i najcięższym zawodnikiem wszech czasów. Będę pierwszym, który znokautuje Wałujewa - oznajmił na łamach boxen.com Brytyjczyk, cytowany przez serwis bokser.org.
Jak na zmianę planów 29-letniego pięściarza zareagował obóz Witalija Kliczko? - David dużo mówił, próbował nas obrazić śmiesznymi koszulkami własnej produkcji, ale jak trzeba było wyjść na ring i pokazać swoje umiejętności, to uciekał. Sam nawet przyznał, że walka z Wałujewem to łatwiejsza droga. Dla mnie Haye to małe, niedoświadczone dziecko bojące się własnej odwagi - stwierdził brat mistrza świata federacji WBC, Władimir Kliczko.
Ukraińcy są przekonani, że duży wpływ na decyzję "Hayemakera" miał jego menadżer, Adam Booth. - Być może jest dobrym trenerem, ale jako menadżer jest po prostu niekompetentny. Już podczas negocjacji przed moją czerwcową walką zdaliśmy sobie sprawę, że Haye i Booth zachowują się bardzo nieprofesjonalnie - dodał Władimir Kliczko, który dzierży obecnie pasy IBF oraz WBO.
Organizatorzy pojedynku Brytyjczyka z Nikołajem Wałujewem nie zwracają jednak uwagi na całe zamieszanie i skupiają się na własnych interesach. - Ta walka rozpali ludzi - stwierdził Kalle Sauerland, gdy okazało się, że starcie obu pięściarzy jest już pewne.
Przypomnijmy, że stawką konfrontacji, do której dojdzie 7 listopada, będzie tytuł mistrza świata organizacji WBA, który należy obecnie do Rosjanina. "Bestia ze Wschodu" wywalczyła go pokonując w sierpniu ubiegłego roku Johna Ruiza.