Więcej kibiców na stadionach. Ekspert nie ma wątpliwości: Bardzo nieodpowiedni moment do zniesienia dalszych restrykcji
Rząd szykuje się do luzowania obostrzeń i zwiększenia limitu publiczności na obiektach sportowych do 50 procent. Głos w tej sprawie zabrała wirusolog Agnieszka Szuster-Ciesielska. - Nie widzę zupełnie podstaw do tego, aby znosić restrykcje - mówi.
Ministerstwo Zdrowia opublikowało projekt, z którego wynika, że limit publiczności na obiektach sportowych zostanie podwyższony do 50 procent. Warto podkreślić, że połowę miejsc będą mogli zająć także kibice w halach.
Według nowego projektu, zostanie utrzymany obowiązek zakrywania ust i nosa do momentu zajęcia miejsca na stadionie czy w hali i w trakcie poruszania się po danym obiekcie. Rozporządzenie ma wejść w życie 21 lipca. Do najbliższego poniedziałku można zgłaszać uwagi do projektu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze z A klasy mogą się poczuć jak w Ekstraklasie. Nowa szatnia robi wrażenie!Waldemar Ossowski, WP SportoweFakty: Jak pani ustosunkuje się do najnowszych planów polskiego rządu?
Profesor Agnieszka Szuster-Ciesielska, Instytut Nauk Biologicznych, Katedra Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie: Z ogromnym zaskoczeniem czytałam te wszystkie propozycje, bo to nie dotyczy tylko hal, ale także zmniejszenia dystansu i właściwie nie ma limitu na basenach. Jestem ogromnie zaskoczona, bo to jest w dalszym ciągu bardzo nieodpowiedni moment do zniesienia kolejnych restrykcji.
Dlaczego?
Już w tej chwili widzimy, że ludzie nie przestrzegają dystansu dwóch metrów. Nie noszą maseczek, a luzowanie następuje przy istnieniu większej ilości ognisk związanych z weselami, pogrzebami. Słyszałam w telewizji o czterech weselach, po których kilkaset osób w sumie musi być poddanych kwarantannie. W Zakopanem po pogrzebie też duża liczba osób została zakażona. Jest to absolutnie bardzo niekorzystny moment i właściwie nie ma ku temu żadnych podstaw epidemiologicznych, by znoszenie tych restrykcji następowało w dalszym ciągu.
W sytuacji, kiedy mamy w Polsce właściwie poziomą transmisję zachorowań, z liczbą przypadków wahających się od 150 do 300, 400 dziennie, czego nie ma w żadnym innym kraju w Europie, to nie jest to sytuacja, w której moglibyśmy myśleć o zniesieniu obostrzeń.
Ja bym raczej była za tym, żeby przywrócić obowiązek noszenia maseczek i to nie tylko w miejscach zamkniętych, jak galerie handlowe, ale również na ulicach. To jest oczywiście moje prywatne zdanie. Proszę spojrzeć na to co się dzieje w innych krajach europejskich, czy azjatyckich. Tam obostrzenia zostają przywrócone, a u nas odwrotnie. Ja nie wiem co spowodowało podjęcie takiej decyzji. Ze swojej strony jako wirusolog nie widzę zupełnie podstaw do tego, aby znosić restrykcje.
Kiedy według pani takie rozporządzenie, jakie jest w planach rządu, powinno zostać wprowadzone? Na jakim poziomie musiałaby być dzienna ilość zakażeń?
Trudno mi powiedzieć dokładnie. Ja bym wspomniała w tym miejscu o współczynniku transmisji wirusa, który powinien być dużo poniżej jedności. Nie wiem, jaki jest aktualny. Ostatnio, jak śledziłam, to był 1,11 wśród populacji w Polsce. On powinien spaść mocno poniżej jedności i to by oznaczało, że jesteśmy na linii spadkowej epidemii, a teraz ta linia jest właściwie pozioma. Tak naprawdę konsekwencje zniesienia poprzednich obostrzeń, czyli pozwolenie m.in. na gromadzenie się na weselach do 150 osób czy koloniach - to wszystko sprzyja tworzeniu się lokalnych ognisk.
Widzimy, że na obiektach sportowych, z wyjątkiem pierwszych meczów, zasady sanitarne są dość dobrze przestrzegane i egzekwowane. Ta odpowiedzialność po stronie organizatorów jak i kibiców pozwala na zwiększenie limitu dostępnych miejsc dla fanów sportu - powiedział wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, cytowany przez polsatnews.pl. Zgodzi się pani z tymi słowami?
Powiem szczerze, że nie jestem uczestniczką tego typu wydarzeń, więc osobiście nie byłam i nie widziałam. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy te procedury są przestrzegane. Natomiast mogę się odnieść do obowiązku noszenia maseczek i trzymania dystansu w galeriach czy większych sklepach, gdzie taki obowiązek póki co jeszcze istnieje. Obserwuję, że 1/3, 1/4 osób przestrzega wymogów i nosi maseczki. Pozostali nie. W Lublinie rozpoczęto taką akcję kontroli, ale ja ani razu nie widziałam policjantów czy innych osób, które sprawdzałyby, kontrolowały czy osoby noszą maseczki.
Czyli pani zdaniem decyzja o zwiększeniu liczby kibiców na imprezach sportowych jest pochopna?
Moja opinia jest stanowiskiem osoby, która na meczu nie była. Wydaje mi się jednak, że trudno jest kontrolować cały stadion, czy rzeczywiście wszyscy przestrzegają dystansu i czy noszą maseczki. To jest impreza sportowa, gdzie wyrażamy swoje emocje poprzez okrzyki, głośne dopingowanie. Według informacji WHO (przyp. red. - Światowej Organizacji Zdrowia) wirus rozprzestrzenia się nie tylko drogą kropelkową, ale również może wydobywać się podczas mówienia, okrzyków, śpiewów. Jeśli więc takie wydarzenia mają miejsce na trybunach, to osoba, która jest nosicielem tego wirusa wydala go z siebie. Co więcej, jeśli na dodatek nie ma maseczki, to wirus się rozprzestrzenia i wisi w powietrzu kilka godzin. Podkreślam jednak, że ja na takiej imprezie nie byłam, więc trudno mi się odnieść do słów pana wiceministra zdrowia.
Czytaj także:
Niepewna przyszłość Quique Setiena. W piątek spotka się z prezesem FC Barcelona
Kibice wrócą na trybuny stadionów Premier League. Premier Boris Johnson podał datę
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
-
Gigant Zgłoś komentarz
Kity z satelity. Widać jak bardzo media sprzedane są koncernom. -
bonk Zgłoś komentarz
nagle odkąd jest koronowirus to nie ma już grypy -
piotr wschowa-leszno Zgłoś komentarz
a ja nie widzę powodu aby wprowadzać jakiekolwiek obostrzenia!! -
POLONISTA Z KRWI I KOŚCI Zgłoś komentarz
epidemii na skalę światową to trzeba zamknąć to wszystko w cholerę, a nie wpuszczać więcej wafli! -
Magdalena Gach Zgłoś komentarz
rozkaz szpitalom i przychodniom, żeby zaczęli przyjmować pacjentów, ponieważ od marca br polska służba zdrowia fizycznie kręci się tylko wokół jednej kategorii pacjentów tych z koronawirusem, natomiast miliony ludzi z przewlekłymi chorobami i onkologicznymi leczy się zdalnie przez telefon i wystawia e-recepty. Szpitale i przychodnie mają zakaz przyjmowania innych pacjentów niż chorzy na COVID-19 w następstwie czego szpitale stoją z pustymi łóżkami, ponieważ nie w każdym szpitalu jest obłożenie chorymi na COVID-19. W ten sposób rzeczywiście Szumowski może chwalić się, że ogrania sytuację pandemii w Polsce ale niech też ma i odwagę udostępniać statystyki zgonów, które nastąpiły z powodu braku dostępu do leczenia w ramach NFZ pomimo płacenia składek na ubezpieczenie zdrowotne. Podsumowując: od miesiąca marca br dla Ministra Zdrowia istnieje tylko jedna kategoria pacjentów: chorych na koronawirusa. Innych pacjentów na ROZKAZ Szumowskiego szpitale i przychodnie nie przyjmują a kontrolne wizyty odbywają się zdalnie przez telefon. A skoro łóżka szpitalne stoją puste i czekają tylko na pacjentów z COVID-19 to znaczy, że Szumowski może poluzować z obostrzeniami bo jak zakażonych przybędzie to szpitale ich obsłużą skoro tyle wolnych łóżek czeka ????? A na poważnie to rodziny osób, którym na ROZKAZ Szumowskiego odmówiono leczenia i hospitalizacji w nastepstwie czego zmarły w domu powinny z powództwa cywilnego wytoczyć proces o wysokie odszkodowanie placówce zdrowia, która odmówiła leczenia i wtedy w Sądzie taka placówka zdrowia broniąc się przed konsekwencjami udostępni twarde dowody na to, że taka decyzja przyszła odgórnie od Ministra Zdrowia, który nie dość, że zabronił przyjmowania chorych na inne choroby niż COVID-19 ale tez i zastraszył lekarzy i personel medyczny, że jeśli jego decyzja ujrzy światło dzienne to "informator" pożegna się z pracą w trybie dyscyplinarnym... Ciekawe, czy w innych krajach w taki sam sposób radzą sobie z pandemią koronawirusa, pozbawiając opieki medycznej ludzi przewlekle chorych i płacących składki na ubezpieczenie zdrowotne ???? -
Alojzy Przytulski Zgłoś komentarz
Wielki Szu chce przypodobać się kibolom i poprawić mocno nadszarpniętą opinię, ale nic z tego! -
Darek Piątak Zgłoś komentarz
na zwierzętach? Nie słyszałem o takim przypadku, więc jest więcej niż prawdopodobne, że wiedzą tyle, ile powiedzą w telewizji... -
Karol Andrzejewski Zgłoś komentarz
będzie. Przecież kto chory idzie się leczyć. A tu szuka się zarażonych. -
Gerard Bukowski Zgłoś komentarz
Kasa rządowa pusta dno. Trzeba luzować bo podatki potrzebne. -
Pirrllott Zgłoś komentarz
50%pojemności miejsc na stadionach dla kibiców w piłce kopanej? Chciałbym to zobaczyć nawet bez obostrzeń. -
Malina 54 Zgłoś komentarz
Każdy ma wolną wolę. Możesz iść albo nie. Likwidować obostrzenia ,źle. Zaostrzać nowe jeszcze gorzej. Zawsze niedogoda.Nikt nikogo nie zwalnia od myślenia. -
staniszewski Zgłoś komentarz
liczby zakażeń. Ok - bywały dni gdzie osiągaliśmy nawet 600 nowych zakażeń ale to były tylko incydenty. Poza tym kręcimy się w okolicach 300-400 zakażeń każdego dnia niezależnie od tego czy siedzimy w domach czy nie. Druga strona medalu jest taka, że ograniczenia powodują ogromne problemy dla niektórych branż. Wirusolodzy oczywiście mają to gdzieś ale te problemy mogą dotknąć nas nawet mocniej jak koronawirus. Zasadniczo nie ma większego znaczenia czy ktoś umrze na koronawirusa czy z głodu albo z zimna. Koniec końców będzie tak samo nieżywy. Kredyty trzeba spłacać a trudno to robić nie mając pracy. Czy wirusolodzy znajdą rozwiązanie tego problemu? Jakoś mi się nie wydaje... Niestety nie mamy innego wyjścia jak tylko stopniowe znoszenie obostrzeń i obserwowanie jak to wpływa na statystyki zakażeń. Wszystko wskazuje na to, że wirus z nami zostanie na dłużej i musimy się nauczyć w miarę normalnie żyć z jego obecnością. Lockdown był rozwiązaniem przy założeniu, że w krótkim czasie uda się zwalczyć wirusa. Nie udało się. Na dłuższą metę nie da się tak żyć. Stąd też uważam, że musimy stopniowo znosić ograniczenia. Lockdown zawsze można wprowadzić ale to powinna być ostateczność a nie pierwsza linia obrony. BTW. Chętnie poznałbym opinię wirusologów na temat tych nieodpowiedzialnych Szwedów, którzy pomimo swojej postawy mają podobną liczbę zakażeń co my :) -
Marcin Hetnał Zgłoś komentarz
dość szybko zaczniemy dostrzegać efekty luzowania przepisów. I zaostrzymy je znowu. Ale zapłacimy za to kilkuset zgonami...