Kiedy po niespełna dwóch godzinach walki w morderczym upale czołowym triathlonistom zostało do metry kilkaset metrów, nikt z kilkunastu tysięcy kibiców nie wiedział kto wygra. W czołowej trójce byli dwaj Rosjanie oraz Irlandczyk.
Po niezwykle emocjonującym finiszu pierwszy na rynek wbiegł Julian Małyszew, który wyprzedził o trzy sekundy ubiegłorocznego zwycięzcę z Kędzierzyna, swojego rodaka, Igora Sysojewa. Sekundę po Sysojewie na metę wpadł Irlandczyk Bryan Kean.
Podczas ceremonii dekoracji najbardziej cieszył się... ten trzeci. - To wspaniałe uczucie, kiedy wiesz, że wykonałeś dobrze swoją robotę i nie pętasz się gdzieś w drugim szeregu. Trudno się z tego nie cieszyć - tłumaczył uśmiechnięty Irlandczyk, który przy okazji podziękował kolegom z Rosji za wspaniałą walkę.
- Wszystko rozstrzygnęło się podczas biegu. Julian był lepszy i wygrał zasłużenie. Czy nie dało się tych trzech sekund odrobić w strefach zmian? Nie, bo nie tu decydują się losy rywalizacji - mówił drugi na mecie Igor Sysojew. A zwycięzca? - Cieszę się z sukcesu, który nie przyszedł łatwo, bo Igor to rywal nielada. Prowadziłem po pływaniu i udało mi się tą pozycję obronić - cieszył się Małyszew, który nie omieszkał dodać, że kędzierzyński Puchar Europy to jedna z najlepszych imprez w sezonie. Jesteście już gotowi by zorganizować Puchar Świata - ocenił Rosjanin.
Niestety nic dobrego nie można powiedzieć o starcie Polaków. Piotr Grzegórzek, na którego najbardziej liczyli działacze, wycofał się podczas biegu, a honor naszych silnych mężczyzn próbował ratować dużo niżej klasyfikowany Sylwester Kuster, który bardzo dobrze pojechał na rowerze i mimo strat w biegu zajął 13 miejsce.