- Powinienem go skończyć - wspomina Gołota w rozmowie z Polska The Times. - Mogłem to zrobić, ale wymyśliłem sobie, że pokażę światu, jaki ze mnie technik. Niezły ze mnie idiota, co? Do dziś pluję sobie w brodę. A sędziowie najnormalniej w świecie mnie przekręcili. OK, Ruiz coś tam próbował. Ale nic mi nie był w stanie zrobić. Ani raz mocno mnie nie trafił. Oni dawali Ruizowi wszystkie rundy, w których nic się nie działo. Nigdy nie byłem tak pewny wygranej jak w tej walce! Walce, w której Ruiz dwa razy leżał na deskach i dostał jeszcze ostrzeżenie.
Gołota uważa, że został oszukany i wie, gdzie tkwiła przyczyna oszustwa. - To wszystko przez was. Dziennikarzy. No i moją żonę - zdradził. - Jestem tego pewien. Na 100%! Moja żona powiedziała przed walką dziennikarzom, że jeśli wygram, kończę karierę. Jak King to przeczytał, przeraził się. To by oznaczało, że pas, nad którym miał kontrolę, bo przecież i ja, i Ruiz byliśmy jego zawodnikami, wróciłby do federacji. Nie mógł do tego dopuścić.