W czwartek (19 stycznia) "Przegląd Sportowy Onet" opublikował rozmowę z Krzysztofem Wiłkomirskim. Brązowy medalista mistrzostw świata i Europy podkreślał, że od dawna wiedział o nieuczciwych działaniach w Warszawsko-Mazowieckim Związku Judo.
Uważa, że kilka pracujących tam osób dopuszczało się fałszowania dokumentów, podrabiania podpisów czy defraudacji publicznych pieniędzy (o całej sprawie przeczytasz TUTAJ).
Dzień po publikacji pojawiła się odpowiedź ze strony Polskiego Związku Judo, który wydał oświadczenie w sprawie.
Na początek podkreślono, że WMZ Judo jest jednym z 430 członków PZJudo i krajowy związek nie ma z nim oraz z Unią Związków Sportowych Warszawy i Mazowsza formalnych powiązań.
"Tym samym łączenie bądź wciąganie PZJudo w wewnętrzne sprawy tychże podmiotów jest daleko idącym uproszczeniem oraz manipulacją, mającą na celu zdyskredytowanie PZJudo, a jednocześnie wypromowanie określonych osób" - czytamy.
PZJudo podkreśliło także, że działalność tych podmiotów oraz prowadzone przez nich szkolenia są autonomicznymi decyzjami organizacji. Związek nie ma narzędzi, aby wyciągać konsekwencje od niezależnych stowarzyszeń i reprezentujących je osób.
"Zarząd nie może ponosić odpowiedzialności za jakiekolwiek czyny, działania czy też zaniechania osób, które mogą występować poza PZJudo. Zarząd może oczywiście oceniać, recenzować bądź zabierać głos, ale powinien to robić tylko w sytuacji ostatecznych i niezaskarżalnych rozstrzygnięć. Działając w sferze publicznej, należy powstrzymać się od wydawania wyroków przed ich zapadnięciem" - zakończono oświadczenie, pod którym podpisał się prezes PZJudo Jacek Zawadka.
Czytaj także:
- Dramatyczna sytuacja zawodniczek. Tyle wynoszą zaległości Legionovii
- Gorąco wokół Borka Sedlaka. Stanowcze słowa szefa Pucharu Świata