"Kolega wybiera kolegę". Ostro o kolejnych polskich działaczach

ONS.pl / Piotr Andrzejczak / Na zdjęciu: Paweł Nastula
ONS.pl / Piotr Andrzejczak / Na zdjęciu: Paweł Nastula

Igrzyska przelały czarę goryczy w polskim sporcie. Odczuło to także judo. Paweł Nastula w rozmowie z "Kanałem Sportowym" otwarcie skrytykował brak systemu szkolenia i nepotyzm w wyborze trenerów, podkreślając, że sytuacja ta blokuje rozwój talentów.

Igrzyska olimpijskie w Paryżu przelały czarę goryczy w polskim sporcie. Po kolejnych rozczarowanach, zawodnicy, komentatorzy czy też eksperci, zaczęli zaczęli otwarcie krytykować związki sportowe i działaczy, zarzucając im brak odpowiedniego wsparcia i przygotowania.

Pod lupę zostało wzięte także judo, w którym Polska ostatni medal olimpijski zdobyła w 1996 roku, po tym jak po złoto sięgnął Paweł Nastula. W stolicy Francji nie udało się przerwać tego pasma niepowodzeń.

Naszą medalową nadzieją była aktualna wicemistrzyni świata - Angelika Szymańska, ale niestety sensacyjnie odpadła już w 1/8 finału IO 2024.

ZOBACZ WIDEO: Tłumy na Okęciu. Tak przywitano srebrnych medalistów olimpijskich

Z czego to wynika? W rozmowie z "Kanałem Sportowym" nie gryzł się w język Paweł Nastula. - Nie mamy systemu szkolenia, wszystko jest na łapu-capu, trenerzy są wybierani tak, że kolega wybiera kolegę. Nie wybiera się fachowców, którzy mogą coś zrobić, tylko wybiera się swoich - rozpoczął.

Mistrz olimpijski z 1996 roku podkreślił, że nie mamy zbyt wielu utalentowanych zawodników, a i tak się na nich nie stawia. - Nie układa im całorocznego planu startów pod szykowanie się do igrzysk. Najważniejszy jest ten start na koniec roku, ale jak nie wypadniesz dobrze to nic się nie stanie. U nas jest inaczej - kontynuował.

- Oprócz zawodników, którzy są "zaprzyjaźnieni", wszyscy dostają dwa lub trzy starty na koszt związków. Zawodnik już wie, jadąc na zawody, że musi dobrze wypaść, bo zostanie odstrzelony. Wtedy nie będzie jeździł na koszt związku, a koszt klubu. A nie każdy klub na to stać, by wysłać zawodnika do Azerbejdżanu czy gdzieś - tłumaczył Paweł Nastula.

- To takie polskie piekiełko. Wiesz, jak to się mówi, "mierny, bierny, ale wierny" - zakończył. Fragment rozmowy można zobaczyć poniżej:

---> Medalistki igrzysk zapłacą podatek za mieszkanie? Już wszystko jasne
---> "Nigdy tak źle się nie czułem". Polak grzmi po igrzyskach olimpijskich 

Źródło artykułu: WP SportoweFakty