24 lutego Rosjanie rozpoczęli inwazję na Ukrainę. W tym czasie na zgrupowaniu w Hiszpanii przebywał Bohdan Jadow. Jego pochodząca z Rosji żona, Darija, znajdowała się wówczas w Ukrainie.
O wojnie dowiedziała się od teściowej, która z płaczem wbiegła do pokoju. Darija Jadowa myślała, że jej rodacy rozumieją sytuację. Wszystko zmieniło się po rozmowie z babcią.
- Moja babcia mieszka w Rosji, ma ponad 70 lat. Powiedziała do mnie: "Dasza, o czym ty mówisz? Nikt cię nie bombarduje, wszystko jest w porządku, nie żartuj tak" - relacjonowała zawodniczka w rozmowie z ua.tribuna.com.
ZOBACZ WIDEO Wymiana zdań polskiego dziennikarza i rosyjskiego sportowca. Wojna to czas by wykazać się odwagą
Jadowa próbowała wyjaśnić sytuację, ale spotkała się z brakiem zrozumienia. - Odpowiedziała mi: "on tego nie robi, on [Putin - dop. MK] jest dobry" - dodała.
- Jak widać, ludzie żyją w ubóstwie, ale wierzą w to i kochają go. Są ludzie, którzy naprawdę czytają, oglądają i rozumieją. Piszą, że to katastrofa. Wielu mówi, że to okropne - wyjaśniła.
Była reprezentantka Rosji wyjaśniła, że w czasach swoich startów uważała, że Władimir Putin jest dobrym człowiekiem. Wspierał jej dyscyplinę, a ona sama stroniła od polityki. Z czasem zmieniła jednak zdanie.
- Teraz wszyscy starają się zrobić wszystko, co możliwe, aby powstrzymać Putina. Musimy być cierpliwi - zakończyła swoją wypowiedź Jadowa.
Czytaj także:
- Podolski pomaga ukraińskim dzieciom w Polsce. Ładny gest gracza Górnika Zabrze
- Selekcjoner Rosjan dolał oliwy do ognia. "Podczas II wojny światowej grali"