Ekspert nie ma wątpliwości. "Bardzo się tym interesował"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images /  / Na zdjęciu: Władimir Putin
Getty Images / / Na zdjęciu: Władimir Putin
zdjęcie autora artykułu

Ta decyzja mogła zaboleć samego Putina bardziej niż część sankcji gospodarczych. Koniec z jakimikolwiek stanowiskami w świecie judo. - To nie była decyzja tylko jednej czy kilku osób - podkreśla dyrektor sportowy Polskiego Związku Judo.

W tym artykule dowiesz się o:

Bestialska inwazja Rosji na Ukrainę skutkuje dyplomatyczną izolacją dla agresora, ale także sankcjami - nie tylko gospodarczymi. Putin i oligarcha Arkady Rotenberg zostali pozbawieni wszystkich stanowisk zajmowanych w Międzynarodowej Federacji Judo (IJF).

Putin do tej pory był honorowym prezesem federacji. Posiadał też czarny pas. Odebranie tych przywilejów upokarza przywódcę w świecie sportu.

- Praktycznie dla wszystkich oficerów KGB judo i zapasy to były sporty dominujące. Szczególnie judo. Putin chwalił się swoimi korzeniami, gdzie tylko mógł. Mocno współpracował ze światową federacją. Kiedy turnieje odbywały się w Rosji, państwo mocno je dotowało. Jeśli zawody organizowano w Kazaniu, w Moskwie podstawiali nawet bezpłatne samoloty dla zawodników - opowiada w rozmowie z WP SportoweFakty Cezary Borzęcki.

ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miasta

Dyrektor sportowy PZJ jest przekonany, że Putin zauważył decyzje światowych władz. Judo zbytnio go angażowało, żeby przeszedł obok nich obojętnie.

- Był obecny w loży honorowej istotniejszych zawodów. Widać, że bardzo się tym interesował. Pokazywał nawet, że potrafi wykonywać podstawowe techniki. A stanowisko honorowego prezesa światowej federacji jest zaszczytne. Jego wykreślenie było efektem wspólnego listu, pod którym podpisało się mnóstwo ludzi ze świata judo. To jest w tym chyba najważniejsze. To nie była decyzja tylko jednej czy kilku osób - podkreśla Borzęcki.

Zanim podjęto decyzję w strukturach światowych, na wydarzenia w Ukrainie zareagował też polski związek. 27 lutego opublikował następujący komunikat:

"Wobec haniebnej napaści Rosji na niepodległą Ukrainę Polski Związek Judo zawiesza współpracę z Rosyjską Federacją Judo. Polski Związek Judo oświadcza, że nie uznaje honorowej prezydencji Putina w Światowej Federacji Judo. Jesteśmy w stałym kontakcie z władzami Ukraińskiej Federacji Judo i deklarujemy również udzielenie wszelkiej możliwej pomocy dla ukraińskich judoków".

- Decyzja zarządu miała miejsce po zawodach Pucharu Świata. Rosjanie brali udział w większości imprez organizowanych w Polsce. Część innych związków postąpiło podobnie. Zresztą dzieje się tak w całym sporcie. Ale faktycznie ruch naszego związku mógł się przyczynić do ostatecznej decyzji światowej organizacji, która zapadła dzień po naszej. Być może byliśmy katalizatorem. Byłoby miło - nie ukrywa dyrektor sportowy.

I tłumaczy, że z jednej strony związek nie zgadza się z wojną w Ukrainie. Z drugiej, nawet gdyby Rosjan dopuścić do zawodów, inni judocy prawdopodobnie nie chcieliby z nimi rywalizować.

- Myślę, że większość zbojkotowałaby zawody. To, co zrobiliśmy to oddolna inicjatywa, ale trzeba naciskać na Rosjan ze wszystkich stron. Do Rosji musi dochodzić to, jak zareagowała Europa. Przenieść te informacje mogą tylko ci, którzy podróżują po Europie. Bo ludzie nie ruszający się z Rosji mają niewielkie szanse na zauważenie tego, co się dzieje - podsumowuje Borzęcki.

Żona ukraińskiego siatkarza wciąż jest w ostrzeliwanym Charkowie. "Jest lekarzem, nie chce wyjeżdżać z Ukrainy" >> Bliscy zawodnika od dwóch dni ukrywają się w piwnicy. Trener przyjął pod dach osiem osób >>

Źródło artykułu:
Komentarze (0)