Bartłomiej Jejda: O Grand Prix na spokojnie///Usuwam///W przypadku pytań proszę o kontakt na gg

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kurz znad czasowego toru w Goeteborgu opadł. Sam tor już zniknął, sprzątnięty przez służby organizacyjne. A ja zasiadłem do pisania tego felietonu z myślą, aby spojrzeć na wszystko co po ostatnim turnieju zostało powiedziane i napisane na spokojnie.

Strasznie rozgoryczony opuszczał Goeteborg broniący mistrzowskiego tytułu Nicki Pedersen. Jego rozgoryczenie skończyło się na uszkodzeniu kości u dłoni. Póki co Pedersen łamie swoje kości i niszczy niewinne monitory, ale co się stanie gdy nie wytrzyma? Obawiam się, że pierwszym poszkodowanym będzie Emil Sayfutdinov. Młody Rosjanin najbardziej zachodzi za skórę wielkiemu mistrzowi. Pedersen czuje, że nie jest w takiej formie jak choćby Jason Crump. Jego frustracja rośnie z zawodów na zawody, kolejny mistrzowski tytuł oddala się coraz bardziej.

Większość komentarzy kibiców i fachowców dotyczy jednego pytania: czy sędzia Grodzki podjął właściwą decyzję?

Na forach internetowych grzmiało. Caps locki były najczęściej używanymi klawiszami przez użytkowników Internetu będących fanami czarnego sportu. Osobiście nie odniosę się do decyzji sędziego. Przyznajcie - każdy z nas jest najlepszym sędzią na świecie. Z browarkiem w ręku, przed telewizorem, bez presji, bez świadomości obecności tysięcy kibiców.

Obiło mi się o uszy, że Ole Olsen zadzwonił do naszego "grandprixowego" sędziego i odebrał prowadzenie następnej rundy Grand Prix. Aż złapałem się za głowę. Decyzja o wykluczeniu Pedersena nie była łatwą decyzją. Nie była to także oczywista sytuacja. W przeszłości cyklu dochodziło do większych pomyłek i jakoś sprawa cichła. Ileż musiał postarać się Marek Wojaczek aby odsunięto go od prowadzenia imprez najwyższej rangi!

A propos. Oglądając wraz z kolegą zawody doszliśmy do wniosku, że Wojaczek nie miałby najmniejszych problemów z decyzją odnośnie zaistniałej na torze sytuacji. Przez nikogo nie atakowany przewrócił się Crump, a więc pan Marek wykluczyłby jego. I po problemie.

A teraz na poważnie. Przed pierwszymi tegorocznymi zawodami na czasowym torze wielu zastanawiało się, czy tor wytrzyma. Niestety - nie wytrzymał. Może szef wszystkich szefów - Ole Olsen zamiast kierować reflektor opinii publicznej na sędziego uderzyłby się w pierś i przyznał, że czasowe tory to coś, czego nigdy nie nauczy się ani on, ani ludzie, którym powierza to zadanie.

Nicki Pedersen zagroził bojkotem następnej rundy Grand Prix na czasowym torze w Kopenhadze z powodu decyzji sędziego. Tak sobie myślę, że może lepiej zrobiłby ambasador czarnego sportu (bo mistrz świata takowym jest) bojkotując Grand Prix na czasowych torach dopóki organizatorzy nie nauczą się ich odpowiednio przygotowywać?! Myślę, że poszliby za nim inni. Dla dobra żużla i własnego zdrowia.

Bartłomiej Jejda

Źródło artykułu:
zgłoś błądZgłoś błąd w treści
Komentarze (0)