Igrzyska w Tokio w 2020 roku miały być jej pożegnalnym występem. Koronawirus zmienił jednak plany tak organizatorów, jak i samej kolarki.
- Teraz trudno się na cokolwiek nastawiać. Nie wiadomo czy igrzyska się odbędą, choć MKOl i organizatorzy zmierzają w tym kierunku. Kilka dyscyplin pokazało, że można działać w czasie pandemii - mówi w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Maja Włoszczowska.
36-letnia zawodniczka nie zamierza porzucić swoich planów i karierę chce zakończyć właśnie podczas imprezy w Japonii. Nasza kolarka chce to zrobić z przytupem, ale do wszystkiego podchodzi z chłodną głową.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie
- Nauczyłam się przed Rio de Janeiro, że nie można za dużo myśleć o wyniku, tylko o pracy, którą trzeba wykonać. Natomiast jeśli już gdzieś jadę, to z myślą, żeby wygrać. Nie zawsze wychodzi, ale nie widzę siebie w roli turystki w Tokio - komentuje.
Aktualne plany Włoszczowskiej? Regeneracja, ułożenie odpowiedniego planu przygotowań i odnalezienie motywacji. Sam występ, jako zaliczenie wielkiej imprezy, jej nie interesuje. Liczy się walka o najwyższe laury. Wie, że w Tokio musi być mobilizacja na dwieście procent, bo to impreza najwyższej rangi.
- Nie wyobrażam sobie poświęcania kolejnego roku życia pod ten cel po to, żeby tylko wystartować. Tak to mogę w ogóle nie jechać. Interesuje mnie nastawienie na walkę o medal - dodaje nasza najbardziej utytułowana kolarka górska.
Zobacz także:
Vuelta a Espana: Roglic wygrał trudny etap. Polski kolarz musiał się wycofać
Trudne chwile Rafała Majki na Giro d'Italia. Polak myślał o wycofaniu z wyścigu