Każdy fan kolarstwa zapewne spotkał się kiedyś ze sformułowaniem "etap płaski jak stół". Dosłownie w taki sposób prezentował się profil 13. etapu Giro d'Italia. Kolarze po starcie w miejscowości Riccone, gdzie w 1989 roku etap jazdy indywidualnej na czas wygrał Lech Piasecki, mieli do pokonania 179 kilometrów po terenach Niziny Padańskiej. Finisz zaplanowano w miejscowości Cento, gdzie na 99% losy etapu miał rozstrzygnąć pojedynek sprinterów.
Ucieczkę dnia niedługo po starcie zawiązało 3 kolarzy z Włoch: Manuele Tarozzi, Andrea Pietrobon oraz Alessandro Tonelli. Peleton trzymał prowadzącą trójkę "na smyczy", nie pozwalając harcownikom na wypracowanie sobie przewagi pozwalającej marzyć o sprawieniu niespodzianki. Jadący na czele Włosi zostali doścignięci 35 kilometrów przed metą. Kilka chwil później od peletonu oderwało się dwóch kolejnych śmiałków: Włoch Martin Marcelussi oraz Belg Dries de Pooter. 10 kilometrów przed metą ich została jednak skasowana przez peleton.
Podczas sprinterskiego finiszu liczyliśmy na dobrą postawę Stanisława Aniołkowskiego, który w tegorocznym Giro d'Italia już dwukrotnie zajął miejsce w czołowej dziesiątce na tego typu etapach. To co jednak Polak zrobił na ostatniej prostej 13. etapu zapamiętamy zapewne na długo. Kolarz ekipy Cofidis pomimo braku pomocnika, który pomógłby mu wykonać skuteczny finisz, znakomicie odnalazł się na finiszowych metrach i zajął 2. miejsce. Poza zasięgiem rywali był najlepszy sprinter tegorocznego Giro d'Italia Jonathan Milan, który dopisał na swoim koncie już 3. triumf.
ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski nie może tylko odcinać kuponów. "Pracuję, aby utrzymywać rodzinę"
- Cieszę się, że po kontuzji powróciłem w tak wspaniałej formie. Dzisiaj przegrałem tylko z Jonathanem Milanem. Było blisko, chociaż wciąż byłem daleki od zwycięstwa, ale jestem niesamowicie szczęśliwy - mówił Polak w wywiadzie tuż po zakończeniu etapu.
Przypominamy, że na etapowe zwycięstwo reprezentanta Polski podczas Giro d'Italia czekamy już 35 lat. Kto wie? Może jeszcze w trakcie tegorocznej edycji liczba ta zostanie w końcu złamana, bo do końca imprezy pozostały jeszcze 2 etapy dedykowane sprinterom.
Liderem wyścigu pozostał Tadej Pogacar, przed Danielem Felipe Martinezem i Geraintem Thomasem.
Zobacz też:
Tego nie spodziewali się nawet najstarsi górale. Włosi musieli zmienić plany
Drugi z braci odnosi zwycięstwo. Piękna rodzinna historia na Giro d'Italia