W ramach 14. etapu Giro d'Italia kolarze po raz drugi podczas wyścigu stanęli do rywalizacji w jeździe indywidualnej na czas. Tym razem zmuszeni byli odbyć podróż od Castiglione delle Stiviere do Desenzano del Garda. Tym samym przejechali nieco ponad 31 kilometrów na płaskim terenie.
Wyznacznikiem dla przeciwników był występ Josefa Cerny'ego z Soudal Quick-Step, który dojechał do mety w czasie 36 minut i 58 sekund. Nie trzeba było jednak długo czekać na kolarzy osiągających lepsze rezultaty.
Polskich kibiców interesował finisz Stanisława Aniołkowskiego (Cofidis), który w 13. etapie otarł się o zwycięstwo, zajmując 2. miejsce (relacja TUTAJ). Gdy nasz kolarz zameldował się na mecie w czasie 41 minut i 52 sekund, nie można było liczyć na podobną lokatę, jak poprzedniego dnia.
ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski nie może tylko odcinać kuponów. "Pracuję, aby utrzymywać rodzinę"
Zdecydowanym faworytem tego etapu był oczywiście Tadej Pogacar z UAE Team Emirates. W końcu w pierwszej "czasówce" to właśnie on nie miał sobie równych. Tym razem było jednak inaczej, ponieważ znalazł się kolarz, który osiągnął lepszy rezultat.
A był nim Włoch Filippo Ganna z INEOS Grenadiers. To właśnie jego wynik próbował pobić Słoweniec, który na pierwszym pomiarze czasu był od niego lepszy o trzy sekundy. Jednam na drugim tracił do rywala 10 s. Ostatecznie różnica się zwiększyła i Pogacar osiągnął czas 35 minut i 31 sekund, a Ganna pokonał ten odcinek szybciej o 29 s.
Jeżeli chodzi o Polaków, to Aniołkowski zajął odległe 143. miejsce. Lepiej poradził sobie Rafał Majka, który przejechał odcinek bez większego szaleństwa. Czas 40 minut i 26 sekund dał koledze Pogacara z drużyny 92. lokatę.