Byłem sceptycznie nastawiony wobec tego typu powrotów. Armstrongowi udało się coś, czego dokonać nie potrafił choćby taki Michael Jordan, czyli odejść w błysku fleszy, gdy jest się na samym szczycie. MJ tak zakończył karierę, ale powrócił mając na karku 40-tkę. Drugi raz odchodził już troszkę w innym stylu.
Mój punkt widzenia zmieniła rozmowa z pewnym "chyba najlepszym polskim komentatorem". Zapytałem czy Małysz nie powinien odejść na sportową emeryturę póki jeszcze łapie się do drugiej serii skoków. "Chyba najlepszy polski komentator" uśmiechnął się i poprosił byśmy dali Małyszowi już spokój. Niech skacze jak chce i niech zawsze ma radochę z tego co robi - powiedział. Jego osiągnięcia dają mu do tego prawo - dodał.
Ta w sumie prosta prawda długo była przeze mnie niezauważana. Chciałem żeby legendy takie jak Jordan, Armstrong, Małysz odchodziły wtedy gdy 99,9 proc. populacji świata uważa je za legendy. I żeby tej legendarności nie rozmieniali na drobne w okresie kryzysu wieku średniego.
Tymczasem powrót do zawodowego sportu, albo tkwienie w nim, mimo że już - delikatnie mówiąc - nie jest się najlepszym, to nie tylko imponujący lek na owy kryzys, ale chyba marzenie każdego małego chłopca. Wyżej wymienieni panowie pozostaną legendami mimo wszystko. Armstrong pozostanie kimś nawet jeśli będzie w Pirenejach prowadził rower i spacerkiem wdrapywał się na szczyt, MJ pozostanie kimś mimo tego, że jego Wizards nie potrafili awansować do Playoff, a Małysz pozostanie kimś nawet wtedy gdy będzie lądował na 50 metrze Wielkiej Krokwi.
Na czwartkowej konferencji prasowej Lance uciął wszystkie spekulacje. Wyraźnie zapowiedział, że stanie u boku Contadora w drodze na Pola Elizejskie. Dodał wprawdzie dość nieskromnie, że Contador z Armstrongiem obok siebie jest najlepszym kolarzem na świecie, ale fakt pozostaje faktem - wielki Lance będzie w wyścigu dookoła Francji pracował na rzecz swojego młodego kolegi z drużyny.
A to, że role najprawdopodobniej odwrócą się na wcześniejszym Giro, to tylko potwierdza, że w wieku 37 lat nadal można mieć piękne marzenia.
Sport to rodzaj kryzysowego narzeczonego... i dobrze, że tak jest.