- Jestem dobrze zmotywowany i mogę liczyć na wsparcie ekipy - czytamy na blogu kolarza Lampre-Merida. Szczególnie w górach powinien mu także pomóc nowy rower.
Poniżej znajduje się pełna treść nowego wpisu Przemysława Niemca, zawodnika Lampre-Merida.
"Jutro rozpocznę swoje 5. Giro d’Italia. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby było dla mnie udane. Romandia nie wypadła tak, jak bym chciał, jednak w dużej mierze wynika to z kraksy na 2. etapie. Na szczęście wydobrzałem już i czuję się gotowy do poważnych wyzwań. Jestem dobrze zmotywowany i mogę liczyć na wsparcie ekipy.
[ad=rectangle]
Od wczoraj trenowaliśmy drużynową jazdę na czas, która rozpocznie Giro. Trasa 1. etapu jest płaska i w miarę łatwa, choć trzeba uważać na trzy dość ciemne tunele. Poświęciłem w tym sezonie sporo uwagi treningom na kozie i mam nadzieję, że to zaprocentuje. Trasa tegorocznego wyścigu łatwa nie jest. Mówią, że najlżejszy będzie drugi tydzień. Z pewnością nadrobi to jednak ostatni, wspinaczki będzie w nim pod dostatkiem. Poprzedzi go dzień odpoczynku, po którym zaraz po starcie czeka nas solidny podjazd. Nie będzie więc wypoczynku podczas dnia przerwy, nikt nie będzie chciał stracić rytmu i skończy się pewnie na treningu za autem. Nie można też lekceważyć pierwszego tygodnia wyścigu, który może ustawić dalszą rywalizację.
Najcięższe tegoroczne podjazdy znam dość dobrze, na przykład Sestriere i Mortirolo. Colle delle Finestre też do łatwych nie należy, połowa podjazdu jest po asfalcie, a połowa po szutrze, jak w Strade Bianche. Po nim zjedziemy nowym asfaltem, by na deser zacząć wspinaczkę na stację narciarską w Sestriere. Jazdę pod górę powinien ułatwić mi nowy rower, na którym zadebiutuję podczas Giro. To lżejsza wersja modelu Scultura Meridy z całkiem nowym projektem ramy. Testowałem ją i zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Być może wybiorę Sculturę na wszystkie etapy oprócz jazdy na czas.
Przed Romandią robiłem rekonesans trzech etapów. Przejechałem trasę 59-km czasówki z Treviso do Valdobbiadene. Jej pierwsza szybka połowa jest zupełnie płaska, a później są dwa dość wymagające podjazdy. Trzeba będzie uważać, żeby nie stracić za dużo na płaskim, a później pokazać moc pod górę. Po 13 etapach swoje może zrobić zmęczenie, dlatego tym bardziej nie będzie to łatwa walka z czasem. Sprawdzałem też trasę 4. i 5. etapu. Trasa pierwszego z nich jest bardzo ciężka, cały czas góra-dół. Trasę do Abetone tylko sobie odświeżyłem, bo mieszkam blisko niej we Włoszech. Końcowy podjazd jest długi, ok. 17 km, ale jego wymagająca część liczy jakieś 5 km, 4,5 km przed metą przewyższenie spada. Gdy robiłem rekonesans, w końcówce podjazdu był już zerwany asfalt, teraz przygotowania są już na innym etapie.
Sporo wrażeń powinien dostarczyć etap z metą na torze Imola. Na torze jest podjazd być może nawet na małą tarczę. Oglądając Formułę 1 w TV, nie widać nawet, kiedy bolidy pokonują go z prędkością 300 km/godz., ale rowerem to co innego. Trzeba będzie też uważać na karbowane powierzchnie na zakrętach, schodki mają na nich jakieś 5 cm i mogą wyrządzić krzywdę. Zapowiada się nerwowa końcówka, bo nie dość, że meta etapu jest na torze, to jeszcze wcześniej zrobimy na nim 3 rundy.
Nie tylko kolarze pracują w maju na pełnych obrotach. 3 dyrektorów sportowych, w sumie 10 mechaników i masażystów, lekarz, rzecznik prasowy - wyjdzie z 15-16 osób do samej obsługi zawodników. Wszyscy walczą o to, by wynik w Giro d'Italia był na miarę rangi wyścigu. Ostatecznie wszystko jednak sprowadza się do naszych nóg i tego, by zrobić z nich dobry użytek. Trzy tygodnie jazdy to nie przelewki, ale czuję się na nie gotowy. Trzymajcie kciuki, a ja postaram się odwdzięczyć na trasie".
Źródło: przemyslawniemiec.blogspot.com
Przemysław Niemiec przed Giro d'ltalia: Pełna gotowość
- W sobotę rozpocznę swoje 5. Giro d'Italia. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby było dla mnie udane - pisze Przemysław Niemiec, 6. zawodnik Giro w 2013 r.