W tym artykule dowiesz się o:
Rafał Majka jest aktualnie czwarty w klasyfikacji generalnej wyścigu Vuelta a Espana. Polak zanotował spory awans po pierwszym górskim - zarazem morderczym - etapie, na którym zajął szóste miejsce.
- Etapy Vuelty zawsze miały to do siebie, że były niezwykle ciężkie. Nie był to co prawda bardzo długi etap, ale było mnóstwo przewyższeń. Ale do tego dochodzą już dwa tygodnie ścigania, więc ten wysiłek się nakłada. Dopiero teraz zaczyna się prawdziwa selekcja - powiedział Tomasz Marczyński, który w tym roku został mistrzem Polski ze startu wspólnego.
Liderem wyścigu jest Fabio Aru. Włoch spisał się znakomicie podczas pierwszego górskiego etapu, ale często podkreśla się, iż 25-letni zawodnik miewa gorsze dni, kiedy traci sporo.
- O wygraną Rafałowi nie będzie łatwo. Fabio Aru będzie ciężki do pokonania. Z tego co było widać na pierwszym górskim etapie, to jest naprawdę mocny. Poza tym ma bardzo dobrą drużynę, co na pewno pomaga. Zwycięstwo Rafała nie jest niemożliwe, ale na pewno nie będzie to łatwe. Stawiam, że tour zakończy na podium - dodał Marczyński, który znalazł się w kadrze Polski na zbliżające się mistrzostwa świata w kolarstwie.
Majka do Aru traci dokładnie minutę i 27 sekund. Nie jest to zatem spora różnica. Zwłaszcza że najtrudniejsze dopiero przed zawodnikami. W najbliższym czasie czekają ich aż cztery górskie etapy, w tym jeden niemalże na sam koniec, kiedy kolarze będą już wyczerpani.
- Końcówka Vuelty jest bardzo wymagająca. Tym bardziej przemawia to na korzyść Rafała. Znam się z nim bardzo dobrze. Można powiedzieć, że razem z trenerem Klękiem (Zbigniewem - przyp. red.) wsadziliśmy na rower. Uczyłem go kolarstwa. Jest to niesamowity talent, jeśli chodzi o jazdę po górach i tak jak powiedziałem wcześniej - myślę, że będzie na podium, ale niewykluczone, że wygra - stwierdził 31-letni cyklista, który od trzech lat mieszka w Hiszpanii.
Majka nie powinien mieć większych trudności z wyprzedzeniem w klasyfikacji Toma Dumoulina. Co prawda Holender jak na razie świetnie sobie radzi w Vuelcie, a na morderczych podjazdach heroicznie walczył, to góry nie są jego domeną.
- Na pewno nie jest typowym góralem. Zobaczymy jednak jak spiszą się pozostali - chociażby Valverde. Pewnie jeszcze dwóch, trzech innych kolarzy zdoła się zregenerować. Takie wyścigi, co zresztą mieliśmy okazję zobaczyć, mają też do siebie, że są w nich kraksy, kontuzje i różne inne sytuacje. Dużo faworytów przez to odpadło. Trzeba do końca jechać uważnie.
Kto wie, czy ogromnego znaczenia dla układu klasyfikacji generalnej touru, nie będzie miała "czasówka". To z pewnością nie jest mocna Aru.
- To będzie czasówka, ale po trzech tygodniach ścigania to już nie jest typowa jazda dla czasowców. Na takich etapach kolarze potrafią między sobą rozstrzygnąć miejsca w generalce. Sądzę jednak, że ich poziom na czasówce będzie podobny - zakończył Marczyński.