Cooke: Nigdy nie chciałam wygrywać za wszelką cenę

Nicole Cooke, mistrzyni olimpijska i świata w ciągu półtora miesiąca osiągnęła dwa najważniejsze zwycięstwa w swojej karierze. 25-letnia Walijka ma jednak do sportu dystans. - Moim podejściem nigdy nie było, żeby wygrywać za wszelką cenę - mówi.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Niesamowicie brzmią słowa o tym, że Walijka wcale nie myślała tylko o złotym medalu w Pekinie. - To był trudny wyścig, gdzie wszystko mogło się zdążyć. Takie są realia sportu, który dla mnie wygląda tak, że staję na linii startu i wiem, że mogę dać z siebie wszystko. Niektórzy sportowcy mają mentalność, że byli tam by wygrać, ale ja patrzę na to inaczej. Byłam po prostu zafascynowana tym wyścigiem - tłumaczy w wywiadzie dla Cyclingnews.

Radość w Pekinie była jednak ogromna. - Zdobycie olimpijskiego złota to nieprawdopodobne uczucie! To po prostu cudowne, to było jak kolorowa eksplozja. Tak wiele emocji wtedy przeze mnie przeszło - mówi.

Półtora miesiąca po igrzyskach Cooke zdobyła również mistrzostwo świata w Varese i tam również nie myślała tylko o złocie. - Byłam olimpijskim mistrzem jadącym na mistrzostwa świata. Ale nie miałam tam określonych planów ponieważ udowodniłam już samej sobie co potrafię - wyjaśnia.

Zaczęło się od bólu

Nie cały rok 2008 był jednak dla 25-latki ze Swansea taki piękny. Sezon wcześniej nie pojechała na mistrzostwa świata, doznała groźnej kontuzji kolana. - Nie miałam motywacji. Naprawdę kolarstwo nie sprawiało mi wtedy przyjemności: ten ból i niepewność kiedy to się skończy. Byłam poza planem przygotowań i miałam mnóstwo do nadrobienia.

Cooke chciała skończyć z profesjonalnym sportem. - Było mnóstwo wątpliwości w mojej głowie. Zastanawiałam się dlaczego wciąż jeżdżę na rowerze. Pomyślałam, że to może czas na zmianę. Ale gdy stałam już na krawędzi, byłam w stanie zmienić decyzję - ujawnia.

W pasji wspierali małą Nicole rodzice i przyjaciele. - W bardzo młodym wieku pojechałam na rowerze do sklepu i już byłam kolarką, chociaż nie zdawałam sobie z tego jeszcze sprawy. Myślę, że decydowałam, że będę sportowcem w pewnych etapach, ponieważ kiedy uczestniczyłam w swoim pierwszym wyścigu [miała wtedy 11 lat] nie wiedziałam czy chcę go wygrać. Chciałam po prostu dać z siebie wszystko. Potem po wygraniu przełajów w Walii pomyślałam: "Jeżeli mogę pokonać wszystkich chłopców to może jestem w stanie zrobić coś wyjątkowego". Następnie miałam ambicję przenieść się pod auspicja brytyjskiego kolarstwa i trafić do światowej czołówki juniorów - wspomina.

W poszukiwaniu następców

Cooke jest wielką promotorką kobiecego kolarstwa. - Myślę, że kobiety, które wybierają kolarstwo robią to z miłości do sportu a nie dla pieniędzy albo sławy, to na pewno. Jeżeli robisz coś z miłości twoje wybory są bardzo różne. Moje podejście było zawsze takie, by zdawać sobie sprawę z tego jak daleko mogę jeszcze zajść a nie wygrywać za wszelką cenę.

Pomóc kolarstwu pań ma nowy zespół Cooke, Vision1. - Spełniłam wszystkie swoje cele w sporcie a teraz chcę dać coś od siebie, żeby wesprzeć kolarstwo. Współpracując z ludźmi, którym ufam chcemy zapewnić kolejną generację zawodniczek, które będą odnosiły sukcesy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×