Valverde: Nadszedł mój czas w Tour de France

- Tour de France to najtrudniejszy wyścig świata, ale mogę go wygrać - mówi Hiszpan Alejandro Valverde, lider grupy Caisse d'Epargne w wywiadze dla dziennika As.

W tym artykule dowiesz się o:

Sezon 2008 był najlepszym w jego karierze. - Poprzednie lata były dobre, ale to w ostatnim sezonie odniosłem najwięcej zwycięstw - mówi triumfator cyklu ProTour.

Jego wygrane mogły przejść niezauważone wobec sukcesów Carlosa Sastre, triumfatora Tour de France, Alberto Contadora, zwycięzcy Giro d'Italia i Vuelta a Espana a także Samuela Sancheza, mistrz olimpijskiego z Pekinu.

- To jasne, że hiszpańskim fanom najbardziej podobają się zwycięstwa w wielkich tourach albo na igrzyskach olimpijskich. Ja też tam byłem i tego mi nikt nie zabierze - mówi 28-letni Valverde. W 2009 roku wystartuje we włoskim Giro.

Mistrz klasyków

- Wyścigi klasyczne są piękne, ale ja dorastałem oglądając zwycięstwa w Tour de France Perico [pseudonim Pedro Delgado] i [Miguela] Induraina. To jest coś o czym marzy każdy kolarz. Czuję, że też mogę wygrać Tour - były dwukrotny wicemistrz świata jest pewien swego.

- Tour de France to najtrudniejszy wieloetapowy wyścig na świecie, ale to nie jest dla niemożliwe, żeby go wygrać. Jeżeli będę w formie i będę miał szczęście, albo inaczej, nie będę miał pecha, wtedy myślę, że mogę wygrać Tour - zapewnia w hiszpańskim dzienniku.

Uważa, że może odnieść triumf pod wieżą Eiffle'a już w tym roku. - Mentalnie czuję się do tego przygotowany już teraz. Mam doświadczenie, wiem jak wygląda cała otoczka. Tym razem zamierzam przygotować się bezpośrednio, rezerwując siły, by być na Tourze tak świeżym jak to tylko możliwe - zapowiada.

- Co więcej, ta edycja bardzo mi odpowiada. Czasówki nie są zbyt długie a etapy górskie takie jak lubię. Przedostatni etap natomiast to wspinaczka na Mont Ventoux zamiast jazdy na czas - dodaje.

Kolarz uniwersalny

Valverde wygrał w roku 2008 dwa etapy w "Wielkiej Pętli" i jeździł w żółtej koszulce lidera. - Nie mam nieulubionych etapów. Moją wartością jest to, że czuję się dobrze w każdych warunkach i mogę zmniejszać albo w ogóle eliminować straty w górach lub podczas jazdy na czas - charakteryzuje.

We wtorek w Inca na Majorce tuż przed decydującą fazą finiszu uczestniczył w kraksie, która pozbawiła go szansy na pierwsze zwycięstwo w roku 2009. - To jest właśnie pech. Mam upadek, nie mogę wydobrzeć i płacę za to potem cenę. Ale kiedy jestem w pełni sił rywalizuję na najwyższym poziomie z każdym - mówił jeszcze przed feralnym etapem Challenge a Mallorca.

W klasyfikacji generalnej ostatniego Touru zajął ostatecznie 9. miejsce. Był świadkiem tiumfu swojego rodaka. - Myślę, że Sastre znowu zaryzykuje i będzie chciał wziąć na Tourze wszystko albo nic. Ja? Zależy od okoliczności. Nie można niczego przesądzać. Mam wrażenie, że ten Tour będzie pod całkowitą kontrolą Astany. która ma groźny zespół. Zobaczymy kogo wybiorą na swojego lidera.

Valverde nie stoi murem za innym swoim krajanem, Contadorem. - Armstrong jest dobry, ale musimy poczekać jak się to potoczy. Bardziej widzę w roli lidera Contadora, ale na Lance'ie też można polegąć - komentuje sytuację w ekipie Astana.

Komentarze (0)