Di Luca: W tym roku Tourem jest Giro

Danilo Di Luca, zwycięzca Giro d'Italia 2007 przygotowuje się do swojego pierwszego występu w sezonie. 33-letni Włoch znów marzy o wygraniu "różowego wyścigu". - W tym roku Tourem jest Giro - mówi.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

- Na Block Haus będę czuł się jak w domu. Wspinaczka przez 32 km. Mam ją w pamięci - mówi o liczącym 2142 m n.p.m. szczycie w masywie Majella w Apeninach, który będzie metą 17. etapu Giro 2009. - Kto zdobędzie tam różową koszulkę, wygra wyścig - ujawnia.

Nie chce jednak zdecydowanie powiedzieć, że będzie walczył tam o zwycięstwo. - Giro zaczyna się ciężko. Pierwszy tydzień jest bardziej odpowiedni dla mnie niż dla [Lance'a] Armstronga czy[Ivana] Basso. Ale potem będę musiał bronić przewagi i boję się jazdy na czas, długiej i pochłaniającej siły - zdradza.

O swoich największych potencjalnych rywalach wypowiada się dyplomatycznie. - Patrząc na wyniki lepszy jest Armstrong. Jeśli chodzi o osobowość to nie wiem. Z ludzkiego punktu widzenia wybrałbym Basso.

Uważa, że na stulecie Giro d'Italia narodowy wyścig jego rodaków może przebić popularnością Tour de France. - Nie ma porównania. Giro jest trudniejsze, piękniejsze, ma mocniejszych kolarzy. W tym roku Tourem jest Giro.

"Killer" zaczyna sezon

Danilo Di Luca urodził się w Spoltore, w prowincji Pescara. Wiele czasu spędza jednak w Los Angeles. - Mieszkam w Peskarze. Los Angeles natomiast daje mi więcej możliwości. Ale nie mam tam za to przyjaciół - mówi w osobistej rozmowie z La Gazzetta dello Sport.

W piątek zawodnik zarejestrowanej w Irlandii włoskiej grupy LPR zaczyna swój dwunasty sezon w profesjonalnym sporcie udziałem w Giro della Provincia di Grosseto (kategoria 2.1).

Określa siebie jako lepszego kolarza niż w 2008 roku. - Spędziłem dobrze okres przygotowawczy, bez wywierania presji. Jestem spokojniejszy, zrelaksowany i zmotywowany - mówi.

Jego klubowym partnerem jest Alessandro Petacchi, zwycięstwa ostatniej edycji klasyku Donoratico (Wielka Premia Wybrzeże Etrusków). - Alessandro jest najlepszym sprinterem po erze Cipolliniego, [Mark] Cavendish to rewelacja 2008 roku. W tym roku zobaczymy kto jest lepszy - zapowiada walkę o miano najlepszego specjalisty od finiszów.

Sam woli wyścigi wieloetapowe. W karierze odniósł 45 zwycięstw. Ostatnie to klasyk Giro dell'Emilia, 11 października 2008 roku. Był to także jego ostatni dotychczasowy występ.

Preferuje włoskie imprezy szosowe. - Mediolan - Sanremo czy Liege - Bastogne - Liege? Sanremo bardziej pasuje Petacchiemu, Liege natomiast mnie. W każdym razie mogąc wygrać tylko jeden z nich lub wystąpić tylko w jednym, postawiłbym na Sanremo - zdradza.

Nie tylko rower

Di Luca robi interesy w biznesie rowerowym. W czerwcu zamierza otworzyć ze wspólnikiem w Peskarze centrum "Kyklos". - Po starogrecku oznacza to "dwa koła". Tysiąc metrów kwadratowych, nie tylko rowery, ale też bar, restauracja, sala gimnastyczna, centrum masażu. To był mój pomysł - tłumaczy.

Jeśli idzie o spędzanie wolnego czasu, bo zdecydowanie preferuje "wine bar" od karczmy.

Jest fanem Interu Mediolan. Uważa, że lepiej, by jego drużyna wygrała Champions League niż mistrzostwo kraju. Za najlepszego piłkarza uważa Zlatana Ibrahimovicia.

Zdradza też, że rozumie futbol a trudno jest mu pojąć rugby ze względu na zasady tej gry.

- Rugbyści są bardziej od piłkarzy podobni do nas, kolarzy. Ale nie dlatego, że występują w kaskach, ale z powodu nieludzkiego poświęcenia. I podoba mi się tradycja "trzeciej połowy", kiedy zawodnicy przeciwnych zespołów po meczu zbierają się na boisku a potem wspólnie jedzą i piją, śmieją się i śpiewają wspominając swoją grę - wyjaśnia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×