27-letni zawodnik z prowincji Treviso wyprzedził na finiszu Słoweńca Gregę Bole (Amica Chips) i rodaka Manuela Bellettiego (Diquigiovanni-Androni). To trzecie zwycięstwo w sezonie Lorenzetto. W lutym wygrał dwa pierwsze etapy wyścigu Dookoła Sardynii.
Dzięki temu, że wszystkie wygrane odniósł po sprincie, za każdym razem będąc lepszym od Alessandro Petacchiego (Lpr Brakes, tuż za podium w środę), skupia uwagę mediów włoskich przed setną edycją klasyku Mediolan-Sanremo (21 marca). - Teraz chcę pozostawić po sobie ślad w wyścigach historycznych - zapowiedział w Pordenone.
Lorenzetto jest wręcz pewny swego. - Wierzę w siebie, mimo, że na początku profesjonalnej kariery było mi ciężko: trochę przez niedoświadczenie, trochę przez rolę w zespole, wypadki losowe i kontuzje - tłumaczył na konferencji prasowej. - Wszyscy pytają mnie o Milano-Sanremo, ale nikt nie pamięta, że przecież rok temu byłem tam piąty. Dla mnie Sanremo nie jest snem czy marzeniem. Sanremo jest moim celem i planem do wykonania. Mogę tego dokonać i chcę tego dokonać. Pokazałem, że mam potencjał do wygrywania takich pięknych imprez jak Giro del Friuli. W ten sam sposób chcę wygrać wyścig historyczny jak Sanremo - zapowiedział.
Petacchi jako powód porażki wskazywał na błąd taktyczny. - Prawda jest taka, że niepotrzebnie wybrałem na finiszu jazdę po lewej stronie za [Murilo] Fischerem, zamiast pedałować dalej za Lorenzetto - wyjaśniał. - Jestem w dobrej kondycji, bo inaczej odpadłbym na tych wzniesieniach - dodał.
Po 70 km trasy atak przypuścili: Ukrainiec Ołeksandr Kwaczuk (ISD) i Kazach Maksym Gurkow (Carmiooro A-Style). Na kolarzy lunął deszcz, a dwójka wypracowała ponad 10 minut przewagi nad peletonem. Sprawy nabrały inny kształt podczas krótkiej, ale trudnej wspinaczki w okolicach zamku w Canevie. Tempa nie wytrzymał Gurow, ale jeszcze na 30 km przed metą był niedaleko za Kwaczukiem i wciąż ponad 3,5 minuty przed peletonem.
Grupę pościgową już wtedy jednak napędzał zespół Barloworld, a potem obowiązki przejęły Lampre-Ngc i Liquigas (z Maciejem Bodnarem). Kwaczuk, byly mistrz świata juniorów, został doścignięty na 6 km przed "kreską". Sprint na finiszu, w którym wzięło udział 31 zawodników, został rozegrany przez grupy Lpr i Liquigas, ale wygrał reprezentant tej trzeciej, Lampre.
Jedyny przeszły triumfator wyścigu, Włoch Franco Pellizotti (Liquigas), który w środę dopiero zaczął sezon 2009, ukończył rywalizację na 18. miejscu.
Bodnar przyjchał na metę zaraz za sprinterami, na 33. lokacie. Michał Gołaś (Amica Chips - Knauf) był 46. Mniej niż połowa uczestników dojechała do celu w Pordenone. Nie ukończyli wyścigu też: Przemysław Niemiec, Krzysztof Szczawiński (obaj Miche - Silver Cross), Bartosz Huzarski (ISD) oraz Artur Król (Centri della Calzatura). Co ciekawe, w wynikach nie znajdziemy też nazwiska byłego specjalisty od MTB Szweda Fredrika Kessiakoffa.
Wyścig Giro del Friuli powrócił do światowego kalendarza po czterech latach nieobecności. W 1989 roku wygrał w regionie Friuli Lech Piasecki.
31. edycja Giro del Friuli, Włochy, kategoria 1.1
Pordenone - Pordenone, 188 km
środa, 4 marca 2009
wyniki:
1. Mirco Lorenzetto (Włochy, Lampre - N.G.C.) 4:38 godz. (śr. 40,576 km/h)
2. Grega Bole (Słowenia, Amica Chips - Knauf)
3. Manuel Belletti (Włochy, Diquigiovanni-Androni)
4. Alessandro Petacchi (Włochy, LPR Brakes)
5. Mauro Finetto (Włochy, CSF Group - Navigare)
6. Giovanni Visconti (Włochy, ISD)
7. Murilo Fischer (Brazylia, Liquigas)
8. Pasquale Muto (Włochy, Miche - Silver Cross)
9. Massimo Giunti (Włochy, Miche - Silver Cross)
10. Patrick Calcagni (Szwajcaria, Barloworld) wszyscy ten sam czas
...
33. Maciej Bodnar (Polska, Liquigas)
46. Michał Gołaś (Polska, Amica Chips - Knauf)