- To najpiękniejsze zwycięstwo w mojej karierze - mówił szczęśliwy 24-letni Szwed. Po ubiegłorocznych igrzyskach olimpijskich z dobrej strony pokazał się w ostatniej edycji Deutschland Tour. Wygrał koszulkę Króla Gór, był drugi w klasyfikacji generalnej i górskiej. To były jednak i tak mało znaczące wyniki wobec hegemonii zespołu Columbia w światowym peletonie w roku 2008.
Poprzednie zwycięstwo odniósł Lövkvist na etapie Critérium International w 2007 roku. Rok wcześniej został podwójnym mistrzem swojego kraju. W sezonie 2005 dwukrotnie stał w Karpaczu na etapowym podium Tour de Pologne. Jeszcze bez zawodowego kontraktu w ręce wygrał w 2003 roku etap wyścigu Dookoła Mazowsza.
Szwed grał jako dziecko w hokeja na lodzie, a także w piłkę nożną. Na rowerze zaczął jeździł na poważnie w wieku 16 lat, a wkrótce potem wygrał pierwszy wyścig. - Moją najmocniejszą stroną są wspinaczki, ale co ciekawe, dobrze czuję się też w jeździe na czas, krótkich wyścigach i na pojedynczych etapach - opowiadał wypytującym o jego sportową przeszłość przedstawicielom mediów w Sienie.
W środę stanie na starcie Tirreno-Adriatico, gdzie w 2008 roku był trzeci.
Trud w brudzie
- Jestem niezwykle szczęśliwy z tego zwycięstwa, bo Montepaschi-Strade Bianche to wyścig specjalny, inny niż wszystkie inne. Trochę z powodu tego brudu, trochę przez ten krajobraz i w końcu finisz na placu w Sienie, gdzie odbywa się Palio[wyścigi konne] - opisywał swoje emocje Lövkvist.
Wyścig znany jako Eroica został powołany w 2006 roku. Firma RCS Sport, właściciel Giro d'Italia i klasyku Mediolan-Sanremo, zorganizowała chciała urozmaicić włoski kalendarz imprez kolarskich. Przy różnicy wzniesień 3 000 m zawodnicy ścigają się po bezdrożach Toskanii, które przy ich przejeździe przykrywają się potężną warstwą kurzu.
W tegorocznej edycji prawie jedna trzecia trasy przebiegała właśnie przez tytularne "białe drogi" okolic Sieny. Kolarze pokonywali w sumie osiem odcinków, na których nie uświadczyli asfaltu.
Również meta na słynnym Piazza del Campo w Sienie nie była taką, do jakiej przyzwyczajeni są profesjonalni kolarze. "Kreskę" na brukowych płytach pierwszy przekroczył Lövkvist, autor ataku na ostatnim kilometrze.
- To był wyścig bardzo nerwowy, a to z powodu tych ośmiu odcinków w brudzie, które bardzo stresowały - przyznał. - Decydująca była końcowa wspinaczka. Wiadomo, że wygrałby ten, kto miałby więcej sił w nogach. A tym kimś byłem ja - tłumaczył.
Przez lwią część wyścigu, 150 km, na czele znajdował się Włoch Riccardo Chiarini (Lpr). Drugi na metę wpadł Niemiec Fabian Wegmann (Milram), a trzeci Szwajcar Martin Elmiger (Ag2r).
Wśród największych kandydatów do zwycięstwa wymieniało się klubowego kolegę Lövkvista, Norwega Edvalda Boassona Hagena, który przyjechał na metę na czwartej pozycji. W ogóle nie wystąpił faworyt gospodarzy, Alessandro Ballan (Lampre), mistrz świata, który zmagał się z gorączką.
3. edycja Montepaschi Strade Bianche - Eroica Toscana, Włochy, kategoria 1.1
Gaiole in Chianti - Siena, 190 km
sobota, 7 marca 2009
wyniki:
1. Thomas Lövkvist (Szwecja, Columbia - Highroad) 4:59,02 godz. (śr. 38,12 km/h)
2. Fabian Wegmann (Niemcy, Milram) + 4 s
3. Martin Elmiger (Szwajcaria, AG2R La Mondiale) + 6
4. Edvald Boasson Hagen (Norwegia, Columbia - Highroad) + 8
5. Linus Gerdemann (Niemcy, Milram) + 12
6. Giovanni Visconti (Włochy, ISD) + 14
7. Peter Velits (Słowacja, Milram) ten sam czas
8. Andy Schleck (Luksemburg, Saxo Bank) + 16
9. Daniel Lloyd (Wielka Brytania, Cervelo TestTeam) + 19
10. Ryder Hesjedal (Kanada, Garmin - Slipstream) + 22