Paryż-Nicea: Contador przetestował Chavanela

- Chciałem zobaczyć jak świeży są moi rywale, a w szczególności Chavanel - mówił po środowym etapie wyścigu Paryż-Nicea wielki faworyt imprezy, Alberto Contador (Astana).

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Hiszpan zaatakował na ostatnim podjeździe, mniej niż 10 km przed metą. - Przetestowałem Chavanela. Odwróciłem się i zobaczyłem, że nie reaguje. Jechałem dalej, bo przecież to w jego interesie leżało, żeby uzyskać taki czas jak ja. Na szczycie do mety pozostawało jednak jeszcze siedem kilometrów - powiedział zwycięzca trzech wielkich tourów.

Czwartego dnia wyścigu wielu zawodników narzekało na "ciężkie nogi". - Po pięciu godzinach jazdy w deszczu dzień wcześniej wszyscy byliśmy zmęczeni, ja też - wyjaśniał Contador. - Ale to również podpowiedziało mi, by zaatakować. Ważne z psychologicznego punktu widzenia, by odrobić kilka sekund, nawet jeśli różnica na mecie nie była tak duża. Kluczowe dla mnie jest to, że dobrze wszystko odczytałem. Nic nie jest tracone, spróbujemy znowu. Pozostaję optymistą i myślę, że mam szansę na zwycięstwo w Paryż-Nicea - zapewnił 26-letni z Madrytu.

Chavanel się nie spodziewał

Sylvain Chavanel (Quick Step), podobnie jak rok temu lider wyścigu po etapie w Saint-Etienne, stracił do swojego największego rywala 27 sekund, ale zachował żółtą koszulkę. - Postaram się wygrać swój drugi etap - zapowiedział. Francuska prasa mocno w to wątpi.

Lider belgijskiej ekipy miał być kimś, kto od początku będzie deptał po piętach Contadorowi. Na czwartym etapie Hiszpan zmniejszył stratę do faworyta gospodarzy do 36 sekund. A peleton jeszcze nie wjechał w wyższe góry, gdzie Chavanelowi rodzime media nie dają żadnych szans.

- Nie poddałem się, wspiąłem się po tej drabinie. Ale to co on zrobił udowadnia, że ma Paryż-Nicea w sercu - mówi lider o Contadorze.

Chavanel nie podjął pogoni za Hiszpanem na ostatnim wzniesieniu środowego etapu. Jego puls na mecie wskazywał 155 uderzeń na minutę. - To bardzo dużo. Rozumiem teraz, że końcówka była dla mnie trudna. Kiedy Contador zaatakował, nie powiem, że na to nie czekałem. Sam nie chciałem się spieszyć. Kiedy potem ruszyłem zobaczyłem, że to nie to...

"Ciężkie nogi"

- Od rana miałem ciężkie nogi - tłumaczył Chavanel. - Jestem usatysfakcjonowany, że zatrzymałem żółtą koszulkę. Moi koledzy pracowali dobrze. To jest ta rzecz w kolarstwie, którą musisz doceniać. Kiedy wywalczymy koszulkę na kolejny dzień, to znów pójdzie na ich konto - wyjaśnił.

Na spore zmęczenie lidera zwrócił też uwagę Alain Gallopin, dyrektor sportowy Astany. - [Contador] zauważył, że Chavanel nie był zbyt silny. Zapłacił za wysiłek poprzedniego dnia, ale w ciągu kolejnych dwóch będzie świeży. Lepiej więc, że zmniejszyliśmy stratę - tłumaczył. - Alberto znów pokazał się na wzniesieniu, chciał zaznaczyć swój ślad - dodał.

Dedykacja dla córeczki

Zwycięzca czwartego etapu, Christian Vandevelde (Garmin), po ataku na 20 km przed metą i samotnym wjeździe na metę wymownie zadedykował swój sukces urodzonej miesiąc temu Madeline. - Widziałem, że wielu kolarzy tak robi i było dla mnie czymś wyjątkowym, by również spróbować - tłumaczył swój gest.

Kiedy jednak kilka kilometrów przed metą usłyszał od dyrektora sportowego, że niedaleko za jego plecami pędzi Contador, zaczął być lekko nerwowy.

- To dla mnie wielkie zwycięstwo, bo po raz pierwszy wygrywam z taką przewagą dystansu nad resztą stawki - tłumaczył 33-letni Amerykanin. - Chciałem się spróbować w tym tygodniu, ale nie miałem akurat dzisiaj planu, by zaatakować - dodał.

Piąty (czwarty, po dyskwalifikacji Bernharda Kohla) zawodnik ostatniej edycji Tour de France nie liczy się już w klasyfikacji generalnej, gdzie traci ponad trzy minuty do Chavanela. Podczas otwierającej wyścigu jazdy na czas zaliczył upadek. - Byłem bardzo zawiedziony w niedzielę. Zdarłem sobie wtedy sporo skóry - wspomniał.

Cervelo walczy tylko na finiszu

Nadzieje szwajcarskiej grupy Cervelo na sukces w klasyfikacji generalnej prysły po wypadku José Angela Gomeza Marchante. - Inigo Cuesta nie jest zdrowy, ale spróbuje przetrwać - mówi serwisowi Cyclingnews dyrektor sportowy Jean-Paul van Poppel.

- Chcemy pracować na dobry wynik etapowy każdego dnia i powrócić na pierwszy plan wyścigu - tłumaczy.

Do ucieczki na trasie środowego etapu byli przewidziani Hayden Roulston i Xavier Florencio. Zaatakował ten drugi. - Maksymalna strata peletonu wynosiła dwie minuty, więc byliśmy niepewni co do tej ucieczki. Peleton eksplodował na ostatniej górze - wspomina van Poppel.

Najlepszym zawodnikiem Cervelo w Saint-Etienne był Heinrich Haussler, posiadacz trykotu najlepszego sprintera. - Wygraliśmy już etap, a teraz chcemy zachować zieloną koszulkę - zapewnia dyrektor sportowy Cervelo.

Sami zadowoleni

Niezwykle szczęśliwy był drugi na mecie Jonathan Hivert (Skil-Shimano). - Nie miałem już w uchu słuchawki i kompletnie nie wiedziałem co się dzieje. Zobaczyłem przed sobą samotnie jadącego gościa i włączyłem się do sprintu, który nie sądziłem, że da mi takie honorowe miejsce - mówił były zawodnik Credit Agricole, który wyprzedził Mirco Lorenzetto (Lampre - NGC) i Christophe'a Moreau (Agritubel).

Na 13. pozycję w klasyfikacji generalnej przesunął się w środę drugi na podium w ubiegłym roku Rinaldo Nocentini. - Jest zadowolony ze swojej jazdy, nie miał żadnych trudności, podskoczył w "generalce" - mówił Vincent Lavenu, manager AG2R. - Jeśli nadal będzie utrzymywać ten poziom, to może zaprowadzić go to do pierwszej piątki wyścigu - dodał.

Paryż-Nicea dla Davida Moncoutié (Cofidis) miał zacząć się w środę. I tak było: Francuz wygrał premię górską na Beau Louis i dotarł na metę w grupie ścigającej Vandevelde.