Od 14 maja na hiszpańskiej wyspie trenują kolarze, nie tylko z Team Sky, ale także z LottoNL Jumbo. Nic dziwnego, bowiem na Teneryfie warunki do treningów są bardzo dobre, a trasy prowadzące na wulkan są lepsze niż w Sierra Nevada. - W Sierra można wjechać na górę i... zjechać na dół. Tyle. A tu, jeśli tylko ktoś chce - można pokręcić trochę na wysokości mniej więcej 2350 metrów. To bardzo wygodne - wyjaśnił Michał Kwiatkowski.
W Teide polski kolarz jest z Team Sky po raz drugi. Grupa zamieszkała w dwóch domkach. "Kwiato" jest w jednym z Christopherem Froomeem, Christianem Kneese, Woutem Poelsem i Mikelem Nieve.
Choć Teneryfa kojarzy się z wakacyjnymi wyjazdami w ekskluzywnych warunkach, kolarzom daleko do tego. - Jest spartańsko. To pomaga nam się zupełnie wyłączyć i skupić na pracy. Czy oglądamy Giro? Nie, bo nie mamy telewizora. Moim oknem na świat jest Twitter. Coś tam poczytam i potem dyskutujemy z chłopakami podczas treningu - powiedział Kwiatkowski.
Zawodnicy nie są odłączeni całkowicie od świata, do godziny 23 mogą korzystać z internetu. Następnie generatory zasilające sieć komórkową są odłączane i zasięgu telefonicznego w tej okolicy już nie ma.
Zgrupowanie Team Sky u podnóży wulkanu Teide potrwa do 29 maja.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski otwarcie o swoich relacjach z Rafałem Majką. "Wzajemnie się nakręcamy"