Tour de France: Pełny sukces gospodarzy

PAP/EPA / YOAN VALAT
PAP/EPA / YOAN VALAT

Jeśli myślicie, że 90 minut wystarczy na przejazd 9 kilometrów, jesteście w błędzie. Na pewno nie w Duesseldorfie w czasie trwania Tour de France. Jeśli w piątek narzekałem na to, że miasto nie żyje wyścigiem, dwa dni później zmieniłem zdanie.

Z Duesseldorfu Tomasz Skrzypczyński 

Opuszczenie hotelu? 10:30. Start drugiego etapu Tour de France? 12:30. Planowany czas przybycia? 12:00. Dystans? 9 kilometrów. Pojazd? Taksówka. No a jednak nam, skromnej grupie polskich dziennikarzy nie udało się dotrzeć na czas. Okazało się bowiem, że miejscowa policja postanowiła zablokować wjazd do miasta przez jego najważniejsze ulice. Zdziwieni byli nawet taksówkarze, nie spodziewający się utrudnień na obrzeżach Duesseldorfu.

Nie ma tego złego. Będąc w miejscu przeznaczonym wyłącznie dla dziennikarzy nie można w pełni poczuć atmosfery TdF. Dopiero wśród tysięcy kibiców - czy miejscowych, czy tych, którzy na dojazd do Duesseldorfu przeznaczyli kilkanaście razy więcej czasu niż my, człowiek zdaje sobie sprawę z rangi wydarzenia.

Największe wrażenie robią Kolumbijczycy w charakterystycznych szerokich kapeluszach. Piosenki na cześć Nairo Quintany niosły się głośniej niż dźwięki klaksonów i huk przelatujących helikopterów.

ZOBACZ WIDEO Trochę Dakaru na Rajdzie Polski. Kuba Przygoński: To dobry trening (WIDEO)

Po tym, jak choć przez kilkanaście sekund udało się zobaczyć swoich idoli, mnóstwo osób ruszyło do pobliskich barów, by smakować piwa i zajadać się miejscową specjalnością, czyli frytkami na ostro. Tam świętowali dalej - nie brakuje opinii, że nie tylko wielkość swoich idoli, ale i przypadający na niedzielę dzień dziennikarza sportowego. Tak czy inaczej, zadowolone miny kelnerek kazały myśleć, że obrót wzrósł.

Tour de France opuścił w niedzielę Niemcy. Już teraz można jednak powiedzieć, że organizacja jego startu w Niemczech okazała się sukcesem. Według niezwykle obeznanego w realiach taksówkarza, tylko w sobotę Duesseldorf odwiedziło 70 tysięcy turystów, co z pewnością przyczyniło się do promocji miasta.

Sukcesem okazał się także dla nich drugi etap - na finiszu w belgijskim Liege najlepszy okazał się Marcel Kittel, a trzeci był jego rodak Andre Greipel. Fajne podsumowanie trzydniowej, niemieckiej części 104. Tour de France.

Auf Wiedersehen!

Głównym sponsorem wyjazdu na Tour de France 2017 jest Cono Sur Bicicleta

Komentarze (0)