Zablokowane konta przez komornika, wstrzymane dodatkowe pieniądze (515 tys. zł) z ministerstwa sportu, wycofanie się sponsorów (CCC, Orlen i 4F), na dodatek walka o wpływy i co najgorsze seksafera, o której po raz pierwszy publicznie powiedział w naszym serwisie Piotr Kosmala (czytaj całość: Seksafera w polskim kolarstwie).
Atmosfera wokół Polskiego Związku Kolarskiego jest tak dramatycznie zła, że wydaje się, iż jedynym wyjściem jest rzeczywiście natychmiastowa dymisja zarządu. Do czego od kilku dni nawołuje minister sportu, Witold Bańka. Afera, polityka i wewnętrzne tarcia to jedno. Codzienne życie to drugie.
- Wypłata za listopad powinna wpłynąć na moje konta do 25. Nie wpłynęła - skontaktował się z nami jeden z pracowników biurowych PZKol, prosząc o anonimowość.
- Chciałam wypłacić w bankomacie trochę gotówki, a zobaczyłam komunikat: brak środków - przyznała nam inna osoba. - Zawsze pieniążki były w terminie, nawet czasami przed. A teraz już jest poślizg.
Poślizg co prawda ma dopiero kilka dni, ale trudno się spodziewać, że pensja pracowników wpłynie, skoro konta PZKol są zablokowane przez komornika, który stara się odzyskać cokolwiek z prawie 10-milionowego długu wobec firmy Mostostal Puławy. Dług ten ma już wiele lat i kolejni prezesi (nie tylko obecny Dariusz Banaszek) nie mogą sobie z nim poradzić.
Brak wynagrodzenia u pracowników biurowych w PZKol potwierdziliśmy jeszcze u dwóch kolejnych osób. Ale to nie koniec. Pieniędzy brakuje również sportowcom. Tak przynajmniej twierdzi szef kadry torowców, Jacek Kasprzak. Tuż przed odlotem na Puchar Świata w Kanadzie powiedział Polskiej Agencji Prasowej: - w kasie związku nie ma pieniędzy. Lecimy na kredyt".
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że na wynagrodzenie oczekują również pracownicy techniczni (mechanicy, masażyści), którzy pracowali podczas Pucharu Świata, który został rozegrany w Pruszkowie (3-5 listopada). - Organizacja tych zawodów pochłonęła około miliona złotych - usłyszeliśmy. - Ta kasa miała być pokryta przez sponsorów. No, ale ci w związku z wojną w zarządzie wycofali się ze swoich wcześniejszych obietnic. Dziura w budżecie ogromnie się powiększyła.
Jeżeli impas potrwa jeszcze kilka tygodni, to będzie również problem z opłatami za wodę, prąd, inne media. Może dojść do sytuacji, że na kolarskim torze w Pruszkowie zabraknie po prostu... energii elektrycznej. - Wtedy zasadny będzie zwrot: ostatni gasi światło - żart jednego z pracowników PZKol zabrzmiał wyjątkowo gorzko.
ZOBACZ WIDEO: Sławomir Majak: Częściej byliśmy ludźmi niż piłkarzami