Były mistrz Polski z 1999 r. i triumfator Tour de Pologne z 2003 r. od podstaw stworzył imprezę rozgrywaną u stóp Babiej Góry.
Za nami tegoroczna odsłona Gwiazdy Południa. Uważasz ją za udaną?
Cezary Zamana: O to trzeba by zapytać blisko trzystu zawodniczek i zawodników z Polski i za granicy, którzy ją ukończyli. To impreza robiona dla nich, więc co naturalne, to ich zdanie liczy się najbardziej. Z organizacyjnego punktu widzenia, wszystko się udało. W przeprowadzeniu maratonów nie przeszkodziły nawet codzienne ulewne deszcze. Moja drużyna potrafiła zainterweniować, gdy niektóre fragmenty tras stawały się nieprzejezdne. W ciągu jednej, bardzo intensywnej nocy potrafiliśmy zmodyfikować felerny fragment, by następnego dnia kolarzom jechało się lepiej i bezpieczniej.
To już trzecia edycja Gwiazdy Południa. Możesz powiedzieć, że ta etapówka wypracowała swoją renomę?
Na pewno stała się rozpoznawalną imprezą. Kolarze z całej Polski nie tylko słyszeli jej nazwę, ale i kojarzą ją z Małopolską, z górami, z Babią Górą, z wymagającymi trasami, ale i fajną, przyjacielską atmosferą. Nie chciałbym jednak, by zawodnicy przyzwyczaili się do jednej konkretnej Gwiazdy Południa. Nie chciałbym, aby ta marka okrzepła. Zależy mi na stworzeniu żywej, zaskakującej etapówki, która co roku będzie inna. Chcę, by przyjeżdżający pod Babią Górę zawodnicy zawsze mogli spodziewać się czegoś nowego.
Planujesz wprowadzić zmiany w kolejnej edycji Gwiazdy Południa?
Zdecydowanie. I to w tym najistotniejszym obszarze, czyli w trasach. Dostrzegam w kolarzach głód zmian, sam też czuję taką potrzebę. W przyszłym roku niemal na pewno zmieni się kolejność etapów rozgrywanych w poszczególnych miejscowościach. Do tej pory zawsze zaczynaliśmy indywidualną jazdą na czas w Stryszawie. Niemal na pewno od tego odejdziemy w edycji 2019. Planuję też zmodyfikować trasy. Wspólnie z lokalnymi bikerami z UKS Zawojak Zawoja przygotuję nowe odcinki.
Jak głębokie będą planowane zmiany?
Początkowo myślałem, że po trzech latach Gwiazda Południa będzie musiała przejść spore odświeżenie. Ale teraz, po tylu ciepłych słowach jakie otrzymaliśmy ze wszystkich stron, mój rewolucyjny zapał nieco osłabł. Skoro całość działa tak dobrze, to po co przesadzać?
Przewiduję, że przestawienie czasówki w miejsce przedostatniego etapu pozwoli zawodnikom złapać nieco oddechu przed finałową, może jeszcze trudniejszą niż do tej pory rozgrywką i pokonają Gwiazdę Południa 2019, nawet jeśli będzie miała ona więcej przewyższeń. Tą zmianą chcemy stworzyć stałą bazę serwisu rowerowego. Tak, aby zawodnicy mogli zostawić rower po etapie i odebrać sprawny przed kolejnym.
Nie spoczywam na laurach i już pod koniec sierpnia wracam do rozmów z władzami Stryszawy, Zawoi i Makowa Podhalańskiego. A może i jeszcze innej miejscówki, kto wie. Wspólnie ustalimy harmonogram prac przy kolejnej etapówce. Na początku października planujemy ogłosić szczegóły Gwiazdy Południa i uruchomić zapisy na jej czwartą odsłonę.
Kogo w tym roku przyciągnął blask Gwiazdy Południa?
Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie. A to dlatego, że przekrój zawodniczek i zawodników jest wyjątkowo zróżnicowany. Na starcie jest i zawodnik z tylko jedną ręką, i mama dwójki dzieci, i wytrawny, zaprawiony w bojach kolarz, i senior po 60-tce, i byli wyczynowi triathlonowcy z Wielkiej Brytanii, i jeszcze wielu, wielu innych. Dla niektórych Gwiazda Południa to szansa na sportową satysfakcję z własnych osiągnięć, dla innych oderwanie się od codziennych trosk, dla jeszcze innych okazja, by udowodnić sobie swoją wartość. I wszyscy oni znajdą w Gwieździe Południa coś dla siebie. Jakieś wyzwanie do pokonania.
Mamy jeszcze jedno wielkie zadanie, by lepiej przygotować trasy dla najmłodszych. W tym roku na każdym etapie na takich zawodach było po sto zawodniczek i zawodników. Sprawia to, że Gwiazda Południa jest wielodniowym maratonem górskim dla całych rodzin, co jest unikatową imprezą pewnie nie tylko w Polsce
Wyjeżdżają z twojej etapówki zadowoleni?
Ich satysfakcję i sportową radość widać nie tylko każdego dnia po etapie, ale przede wszystkim podczas dekoracji generalnej, przeprowadzanej po finałowym etapie. Podchodzą do mnie zawodnicy, dziękują mi za możliwość sprawdzenia się w trudnych warunkach, chwalą trasy. Podekscytowani rozmawiają między sobą o pokonanych trasach, wspominają co trudniejsze fragmenty, wymieniają się wrażeniami. Widać, słychać i czuć, że Gwiazda Południa nikogo nie pozostawia obojętnym.
Gwiazda Południa to cztery górskie etapy rozgrywane w cztery dni z rzędu. Nikt nie skarży się, że jest za trudno?
Traktuję swoich zawodników bardzo poważnie. Organizuję maratony MTB od kilkunastu lat i wiem, że potrzebują oni wyzwań. Wolą zmęczyć się, napocić, nieraz nawet wprowadzić na rower niż po prostu zaliczyć łatwą trasę i wrócić do domu. Tak samo jest na Gwieździe Południa. Wielu zawodników zwabiły trudne zjazdy, w tym ten najważniejszy z Wełczy, jak i możliwość wjechania na szczyty 1000 m n.p.m., np. Jałowiec. Dodatkowo, każdy etap ma dwa warianty, Pro i ½ Pro, dłuższy i krótszy. Każdy może dobrać sobie odpowiedni poziom trudności.
Przy organizacji tej imprezy mocno stawiasz na lokalność i folklor babiogórski.
Gwiazda Południa powstała dzięki bezprecedensowemu sojuszu aż trzech małopolskich gmin: Makowa Podhalańskiego, Stryszawy i Zawoi. Władze tych trzech jednostek samorządu terytorialnego zaufali mojemu pomysłowi i zaangażowali się w jego organizację. Bardzo ważne jest dla mnie pokazanie zawodnikom bogactwa tamtejszych tradycji, zwyczajów, obrzędów. To nadaje wyrazistego kolorytu Gwieździe Południa. Kolarze mogą na każdym etapie skosztować regionalnych dań, posłuchać lokalnych muzyków, poznać najciekawsze miejsca i atrakcje turystyczne.
ZOBACZ WIDEO Poznaj Marcina Żarneckiego, który podbił serca Chorwatów. Polskiego bohatera odwieźliśmy do domu